Szpitale powiatowe na Lubelszczyźnie nie upadną – zapewniał w czwartek szef regionalnego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Dyrektorzy placówek boją się jednak, że z powodu nowego, niekorzystnego dla nich systemu podziału pieniędzy, będą musieli zamknąć część oddziałów.
W czwartek w Lublinie przedstawiciele powiatów, w których szpitale są w trudnej sytuacji finansowej, spotkali się z prezesem lubelskiego oddziału NFZ. Samorządowy nie szczędzili słów krytyki pod adresem funduszu i nowego rozdania pieniędzy na przyszłoroczne kontrakty.
– Porównano nas ze szpitalem w Zamościu, co jest niedorzeczne. Na moim terenie żyje 70 tysięcy potencjalnych pacjentów, co ja mam im teraz powiedzieć, skoro na przyszły rok dostanę 66 proc. pieniędzy, które mam w tym roku – pytał Józef Kuropatwa, starosta hrubieszowski.
– W 11 powiatach kontrakty ze szpitalami będą niższe. W skrajnych przypadkach, jak w Radzyniu Podlaskim czy Hrubieszowie, to jest aż o 30 proc. pieniędzy mniej – mówi Piotr Krawiec, dyrektor szpitala w Kraśniku, który na spotkaniu prezentował dane z całego regionu. – Boimy się, że z tego powodu będą zamykane całe oddziały.
Andrzej Kowalik, p.o. prezesa NFZ w Lublinie, obiecał, że będzie się starał pomóc szpitalom. – Są szanse na to, że żaden oddział nie zostanie zlikwidowany – powiedział Kowalik. Jakie to szanse? – Cały czas trwają negocjacje i wierzę, że uda się dojść do porozumienia – dodał.