Nie wszystkie dzieci jedzą to samo, klasy dobiera się według zamożności rodziców, wycieczki są za drogie i nie stać na nie biedniejszych uczniów.
– W województwie lubelskim segregacja nie jest zjawiskiem powszechnym. Tylko w dwóch szkołach podstawowych stwierdziliśmy poważniejsze nieprawidłowości. Np. dzieci, które uczęszczały na odpłatne zajęcia dodatkowe, zgrupowano w jednej klasie, a te, których nie było na to stać w innej – mówi Jolanta Kasprzak, rzecznik Kuratorium Oświaty. – To nierówny dostęp do edukacji. Ale ten problem został już rozwiązany.
W szkołach podstawowych wizytatorzy wykryli, że dzieci, którym obiady opłaca pomoc społeczna, dostawały tylko jedno danie, a dzieci, za które płacili rodzice, jadły dwudaniowy obiad. – Niektórym dzieciom było przykro z tego powodu – uważa Kasprzak. – Selekcjonowanie dzieci według zamożności rodziców jest niewychowawcze.
W gimnazjach nieprawidłowości polegały na tym, że uczniów z tej samej miejscowości przydzielono do jednej klasy. Dyrekcja tłumaczyła, że tak jest łatwiej zorganizować dowóz dzieci. W szkołach ponadpodstawowych zwrócono uwagę na to, że wycieczki szkolne są zbyt kosztowne.
– Kurator zobowiązał dyrektorów do przestrzegania zasady równego dostępu uczniów do klas – zapewnia Kasprzak. – Zalecił, żeby szkoły organizowały więcej bezpłatnych dodatkowych zajęć i eliminowały różnice w dożywianiu uczniów.
Segregacja łamie dwa podstawowe prawa dziecka – do powszechnego nauczania oraz do kształcenia na zasadzie równych szans. Narusza również Konwencję Praw Dziecka. – Segregacja może mieć różne oblicza, ale zawsze jest krzywdząca dla dzieci – twierdzi Dorota Jastrzębska z Biura Rzecznika Praw Dziecka. – Prowadzi do upokorzenia i dyskryminacji. A dziecko nie może być dyskryminowane w żaden sposób. Niestety, podziały tkwią w nas. I często ich źródłem są rodzice.