Atmosfera jest napięta po dwóch stronach szlabanu. Z jednej, w kolejce
po horyzont koczują zdenerwowani kierowcy TIR-ów.
Stanisław Pergoł ma kurs z Amsterdamu do Kijowa. Podróż przez całą Europę poszła mu jak z płatka. Nie spodziewał się, że na odprawę graniczną w Dorohusku przyjdzie mu czekać ponad 70 godzin. - To jakaś paranoja - mówi. - Jeszcze nie dojechałem do granicy, a mój pracodawca wydzwania z pytaniem, czy już dostarczyłem towar. Ja mu na to, żeby lepiej podrzucił mi coś do jedzenia, bo koczuję w polu o głodzie i chłodzie.
Sytuacja na granicy to wypadkowa tego, co dzieje się pod dwóch stronach szlabanu. W Izbie Celnej przyznają, że sytuacja kadrowa jest tragiczna. W czwartek kierowcy zirytowani wolnymi odprawami zablokowali przejście i zażądali większej liczby celników. Choć TIR-y w sobotę odblokowały już dojazd do szlabanu, kolejka wciąż była długa.
Jurij z Kijowa dołączył do kolejki przed Chełmem w sobotę. W ciągu doby przesunął się do przodu o niecałe 2,5 kilometra. Do granicy ma jeszcze 34 km. Dłużej, bo dwie doby, stoi w kolejce Wasilij z Łucka. - Wszystko co miałem do zjedzenia, zjadłem. Zaczynam być głodny - mówi. Mężczyzna dziwi się, że w Chełmie nie znalazł się nikt, kto by wykorzystał zaistniałą sytuację. - Przecież gdyby przejechał się wzdłuż kolejki z napojami i żywnością, to wszystko sprzedałby na pniu - twierdzi.
Pergoł o blokadzie przejścia w Dorohusku dowiedział się z radia. - Nie wiem, czy stawiając ministerstwu ultimatum, coś wskóramy - powiedział. - Najważniejsze, że zwróciliśmy uwagę na siebie i warunki, w jakich pracujemy. Koczując w szczerym polu, czujemy się upokorzeni.
Tymczasem na fatalne warunki narzekają też... celnicy.
Problemy z obsadą na granicy nie interesują kierowców. Raymondas Myczulis z litewskiego Marianpola przyznaje, że dla kierowcy samochód jest jego drugim domem. - Ale przecież wszystko ma swoje granice - mówi. - Zamiast tu tkwić, chciałoby się pomieszkać w tym normalnym domu, z bliskimi.
Pewnym pocieszeniem dla kierowców z kolejki może być to, że jest ona znacznie krótsza niż sądzą, bo TIR-ów w ogóle nie ma w Chełmie. Od wczoraj ciężarówki przez miasto jadą partiami i za Chełmem dołączają do kolejki przy granicy.