W zderzeniu z takim molochem mali przedsiębiorcy nie mają szans. Od 25 lat razem budujemy to miasto i nadal chcemy tu płacić podatki. Nie zmuszajcie nas do przenoszenia naszych firm na inne tereny! – apelują do władz Ryk lokalni przedsiębiorcy, którzy obawiają się, że w mieście powstanie supermarket Bricomarche.
Ryccy radni zgodzili się na sprzedaż działki przy ul. Lubelskiej w Rykach, która sąsiaduje z supermarketem Intermarche. Przedsiębiorcy obawiają się, że stanie tam supermarket budowlany Bricomarche, należący do tej samej grupy. Zbierają podpisy pod petycją, która ma trafić m.in. do władz miasta, starosty i wojewody. Podpisało się już pod nią kilka tysięcy osób.
– Przetarg jest co prawda nieograniczony, ale kto wygra z tak dużą firmą? Jeśli stanie tam Bricomarche, mniejsze sklepy nie będą miały racji bytu. Tak było ze sklepami spożywczymi, dla których zabójcza okazała się konkurencja sieciówek – mówi jeden z przedsiębiorców, który od kilkunastu lat prowadzi w Rykach firmę handlowo-usługową w branży budowlanej i przyłączył się do protestu. – Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie mniejsze sklepy z branży budowlanej, ogrodniczej, hydraulicznej czy wędkarskiej, bo takie artykuły są dostępne w Bricomarche, to w grę wchodzi ponad setka firm i utrata wielu miejsc pracy.
– Nie sztuka sprzedać nieruchomość i uzyskać jednorazowy przypływ do budżetu. Powinno się zdobywać i pomnażać pieniądze, a niszczenie lokalnych przedsiębiorców to utrata około 1,5 miliona złotych rocznie z gminnego budżetu – podkreśla Tadeusz Pudło, właściciel firmy produkcyjno-usługowej, który też bierze udział w proteście. – Ważne jest też to, że ta firma nie będzie płacić podatków w Polsce. A mieszkańcy, którzy stracą pracę, będą musieli szukać zatrudnienia gdzie indziej, głównie zagranicą. Jeśli nie dojdzie do spotkania z burmistrzem, sięgniemy po bardziej radykalne środki. Jesteśmy bardzo zdeterminowani, bo zagrożone są lata naszej ciężkiej pracy.
Burmistrz tłumaczy, że jest zmuszony do sprzedaży działki. – Musimy rozwiązać problem nieruchomości, które przez lata nie dały gminie ani złotówki. Poza tym jeśli jakaś firma będzie chciała budować, to kupi działkę od prywatnego właściciela – zaznacza Jarosław Żaczek, burmistrz Ryk. – Musimy dbać o wpływy do budżetu gminy, która jest w kiepskiej sytuacji finansowej. Powstawanie takich marketów jest naturalną koleją rzeczy, nie da się tego zatrzymać. Problemem jest brak rozwiązań prawnych, które regulowałyby nierówności między przedsiębiorcami.
Żaczek zaznacza, że sprzedaż nieruchomości nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. – W poprzedniej kadencji podzielono tę działkę na trzy, wyceniono i przygotowano do sprzedaży. Nie padło wtedy ani jedno słowo o zagrożeniu dla naszych przedsiębiorców, chociaż wszyscy mieli świadomość, kto je może kupić – zauważa Żaczek. – Szukam właściwego rozwiązania, ale muszę patrzeć na problem ze wszystkich stron. Mamy w gminie wiele do zrobienia, do czego potrzebne są pieniądze. Muszę też dbać o interes pozostałej części naszej społeczności – potencjalnych klientów.
Burmistrz zaznacza jednak, że weźmie pod uwagę wszystkie merytoryczne propozycje przedsiębiorców.