Do Sądu Rejonowego w Lublinie trafił akt oskarżenia w sprawie Zbigniewa S., wójta Jastkowa. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony. Według prokuratury, wójt miał złośliwie i uporczywie naruszać prawa pracownicze wobec Beaty Dzierżak, dyrektorki podstawówki w Płouszowicach. Zbigniew S. do winy się nie przyznaje. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Zdaniem śledczych, wójt wielokrotnie przekraczał swoje uprawienia, działając przy tym na szkodę interesu publicznego i prywatnego. - Nie dopełniał obowiązków związanych z procedurą wyłaniania dyrektora szkoły. Kwestionował istnienie uprawnień do tytułu nauczyciela mianowanego - wylicza Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Szczególnemu nadzorowi poddawał metody zarządzania placówką. Pomawiał o takie postępowanie, które mogło narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania stanowiska dyrektora.
- Postawione zarzuty są dla mnie absurdalne. Jako przełożony pani dyrektor mam obowiązek pewne rzeczy egzekwować. Uważam też , że prokuratura posunęła się za daleko co do oceny mojego postępowania - kwituje wójt.
Wszystko zaczęło się w 2010 r. kiedy Beata Dzierżak wygrała konkurs na kolejną kadencję. Wójt Jastkowa podpisał z nią umowę tylko na rok, mimo że powinien na pięć lat. Po upływie tego czasu, mimo sprzeciwu kuratora i wojewody ogłosił nowy konkurs i na p.o. dyrektora szkoły mianował jedną z nauczycielek.
Za odwołaną dyrektorką murem stanęli rodzice, nauczyciele, część radnych gminnych i oświatowa "Solidarność”. Również MEN wydał jednoznaczne oświadczenie, że Dzierżak powinna nadal kierować szkołą. W końcu, po wielu miesiącach walki, wójt powierzył jej stanowisko dyrektora podstawówki od do 31 sierpnia 2017 r.
W międzyczasie dyrektorka wygrała z wójtem w sądzie pracy. W lutym zapadł wyrok. Sąd nie tylko zasądził na rzecz dyrektorki stosowną kwotę za naruszenie przepisów prawa i wypłatę wynagrodzenia wraz z odsetkami. Powiadomił też prokuraturę.