Gościeradów. Władze gminy pokłóciły się o niewielką działkę. Wójt widzi tam plac zabaw, radni - drogę.
Plac zabaw ma powstać na gminnej ziemi między szkołą podstawową a osiedlem w Gościeradowie. - Prosili mnie o to rodzice i nauczyciele. Plac zabaw z prawdziwego zdarzenia jest po prostu potrzebny - mówi wójt Jan Filipczak.
Jednak większość radnych, którzy usłyszeli o pomyśle w marcu, wietrzy intrygę. Ich zdaniem, wójt chce zablokować dojazd do posesji Henryka Rzeszutka, miejscowego lekarza. Korzysta on z nieformalnej drogi. Filipczak i lekarz już nieraz się spierali.
Radni postanowili zalegalizować drogę. Przygotowali odpowiednią uchwałę i w połowie września przegłosowali ją. Wójt natychmiast wystąpił do wojewody o jej uchylenie. - To ja gospodaruję majątkiem gminy, w dodatku zabrakło opinii Rady Powiatu - punktuje Filipczak.
Na tym nie koniec. Wójt, szykując się do budowy placu zabaw, dokonał odkrycia. - Przeglądałem papiery i przypadkowo zorientowałem się, że ktoś podmienił dokumenty. Dzięki temu powiększono działkę, na której jest nieformalna droga - tłumaczy Filipczak. Wójt napisał o tym w samorządowej gazetce, ale prokuratury o swoich podejrzeniach nie zawiadomił.
- Z tego co wiem powstały po prostu dwa warianty dokumentów. Byłem wtedy radnym i planowaliśmy budowę w tym miejscu centrum medycznego - stwierdza Henryk Rzeszutek.
Przepychanki przy drodze trwają, choć sprawę można załatwić szybko. Wójt proponuje, żeby drogę przenieść w inne miejsce. Jednak radni nie przystali na to.
- Rzeczywiście, dla kogoś patrzącego z boku cała sytuacja może wyglądać bardzo dziwnie. Może zagrały rolę wcześniejsze urazy, może radni postanowili wreszcie załatwić ciągnącą się od lat sprawę tej drogi - zastanawia się Mariusz Szczepanik, przewodniczący Rady Gminy Gościeradów.
- To wszystko odbywa się poza mną i coraz bardziej mnie denerwuje. Rozmawiałem z wójtem i przystałem na to, żeby droga była poprowadzona w innym miejscu - stwierdza Rzeszutek. I dodaje: Jednak prawda jest taka, że wytyczenie nowego dojazdu pociągnie za sobą koszty.
Teraz i wójt, i radni czekają, jak sporną uchwałę ocenią prawnicy wojewody.