800 tysięcy złotych domaga się od lubelskiej policji rodzina motocyklisty spod Chodla. Chcą też wizji lokalnej na miejscu tragedii.
Wezwanie do zapłaty odszkodowania lubelska policja powinna otrzymać w najbliższych dniach. - Właśnie je wysyłam - mówiła nam wczoraj mecenas Anna Gaj, która reprezentuje rodziców zastrzelonego Marcina Kopcia. - Chcemy polubownie załatwić sprawę roszczeń finansowych. Ale jeśli nie dojdziemy do porozumienia, skierujemy sprawę na drogę sądową.
Policja twierdzi, że negocjacji nie będzie. - Nie ponosimy winy za to, że doszło do tej tragedii - tłumaczy Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Prokuratura nie przedstawiła policjantowi, który użył broni, żadnych zarzutów.
Rodzice zabitego pracują na blisko 20-hektarowym gospodarstwie. Liczyli, że syn będzie ich podporą na starość. - My już nie dajemy rady. Ziemia po prostu zmarnieje - mówi pani Maria, matka Marcina. - Syn chciał się tym wszystkim zająć i przejąć od nas gospodarstwo.
Śledztwo w sprawie śmierci motocyklisty trwa. Lubelska prokuratura przesłuchała już prawie wszystkich świadków, zleciła przeprowadzenie ekspertyz kryminalistycznych, także tych, których zażyczyła sobie mecenas Gaj. Wczoraj adwokat złożyła najważniejszy wniosek - o przeprowadzenie wizji lokalnej. Podczas niej motocyklista-dubler pokonałby tę samą trasę, co zastrzelony chłopak. Wziąłby w niej również udział policjant, który strzelał. - Tylko wizja lokalna pozwoli odtworzyć, jak doszło do śmierci Marcina - zaznacza adwokat Gaj. - Zaznania świadków są rozbieżne. Na miejscu można ustalić, co kto widział.
Prokuratura już wcześniej zastanawiała się nad przeprowadzeniem wizji, ale uznała, że nie jest to konieczne.