Andrzej Komorowski płaci podatek za pas ziemi, który od ćwierć wieku jest drogą powiatową.
Andrzej Komorowski z Kowali rocznie musi wyłożyć 170 zł. na opłacenie podatku za sporny kawałek ziemi. Dlatego w styczniu złożył pismo do starostwa powiatowego w Opolu Lubelskim z prośbą, żeby przysłali geodetę, który wymierzy właściwą powierzchnię jego działki.
- Na początku chodziło mi tylko o to, żebym nie musiał płacić podatku za ziemię, której nie mam. Wtedy jeszcze nie chciałem odszkodowania za te metry - zapewnia pan Andrzej. Teraz jednak zmienił zdanie, bo od ponad pół roku nie dostał ze starostwa odpowiedzi na piśmie.
- Kiedy poszedłem i się upomniałem, wtedy usłyszałem, że moją sprawę przesłali do Zarządu Dróg Powiatowych w Poniatowej - opowiada pan Andrzej. Tam dowiedział się, że geodeta wymierzy jego działkę dopiero wtedy, jak będzie przetarg na drogę z Poniatowej do Kowali. - Tylko nikt nie potrafi mi powiedzieć kiedy to będzie, a ja czekam. Kto to widział, żeby na geodetę czekać pół roku - denerwuje się Komorowski. W takiej sytuacji jak on są również inni gospodarze w Kowali.
Opolskie starostwo zapewnia, że sprawa ziemi znajdzie niedługo swój finał. - Nie jest to łatwe, bo chodzi o regulację prawną nieruchomości. Zleciliśmy już geodecie wymierzenie działki, żeby określić jaka jej część jest zajęta. Sprawa dotyczy dziesięciu działek - wyjaśnia Wiesław Jarosiński, naczelnik Wydziału Mienia w Starostwie Powiatowym w Opolu. Przyznaje jednak, że procedura ta jest dość długa. - Po pierwsze nie było tego w budżecie i trzeba było przesunąć pieniądze. Teraz geodecie zajmie to około trzech miesięcy, bo musi wszystko wymierzyć, nanieść zmiany, podzielić działkę - dodaje Jarosiński.
Wtedy pan Andrzej dostanie odszkodowanie. - To są zaległości prawne sprzed ćwierć wieku, dlatego odkręcenie tego musi trochę potrwać. Wtedy w urzędzie ktoś nabałaganił, bo rolnicy oddawali ziemię, ale nikt nie nanosił tego na plan - przyznaje Jarosiński.