Gdy Polskę zalewa nieznośny upał, gdy mieszkańcy przekonują się, że zieleń naprawdę chłodzi miasta, a władze Lublina zapewniają, że szanują przyrodę… kosiarze zmieniają zielony wąwóz w słomiane klepisko. Urzędnicy obwiniają za to „harmonogram”.
O tym, co się stało na Kalinowszczyźnie zaalarmowali nas oburzeni mieszkańcy. – Tak się walczy z suszą i upałami w Lublinie – napisał do nas jeden z Czytelników. – Wąwóz ogolony do gołej ziemi!
– Z zielonego trawnika praktycznie nic nie zostało – mówi pani Agnieszka, która dzwoniła do nas z prośbą o przyjrzenie się sprawie. – Cała roślinność została przycięta kilka milimetrów nad ziemią, ostrza w wielu miejscach darły glebę.
Na żywo wygląda to jeszcze gorzej niż na zdjęciach od Czytelnika. Tu, gdzie niedawno zieleniła się roślinność, jest wręcz żółto od siana. Trudno na to patrzeć i trudno na tym przysiąść.
Chwalą się, że dbają
– Lublin dba o zieleń i dobre nawodnienie – ogłosił Ratusz w komunikacie rozesłanym do mediów w połowie kwietnia. Urząd Miasta chwalił się wtedy tym, że prezydent wydał zarządzenie „w sprawie wprowadzenia standardów zakładania i pielęgnacji terenów zieleni w mieście Lublin”
– Z tak kompleksowym dokumentem będzie zdecydowanie łatwiej zachować spójność działań, którym przyświeca troska o zieleń w mieście – komentował prezydent Krzysztof Żuk.
W podpisanych przez Żuka standardach znalazło się to, o czym naukowcy mówią od dłuższego czasu: „z ekologicznego punktu widzenia koszenie należy ograniczyć do niezbędnego minimum”. Zresztą w opracowaniu „standardów” uczestniczyli naukowcy.
Deklaracje na papierze
– Rzadko koszona trawa wytwarza duże ilości biomasy, która oczyszcza powietrze z zanieczyszczeń pyłowych, pochłania CO2 oraz paruje, co istotnie wpływa na wilgotność powietrza – czytamy w standardach. – Trawniki, na których ograniczymy koszenie, stają się enklawą bioróżnorodności, stanowią pożytek dla pszczół i innych zapylaczy oraz dają schronienie drobnym zwierzętom jak jaszczurki, żaby czy jeże. Rośliny zielne mają szansę zakwitnąć i wydać nasiona, dzięki czemu zmniejsza się procentowy udział traw i zieleniec przestaje być monokulturą
– Zróżnicowane gatunkowo zbiorowisko roślinne dużo lepiej znosi długotrwałe okresy suszy, ponieważ rośliny zielne posiadają głębszy system korzeniowy i są w stanie pobierać wodę z niżej położonych warstw gleby. Szczególnie teraz gdy susza w Polsce staje się zjawiskiem permanentnym ten argument nabiera znaczenia – zapisano w „standardach”.
Rzeczywistość skrzeczy
Dlaczego Urząd Miasta postanowił wygolić do ziemi wąwóz na Kalinowszczyźnie? – Koszenie tak rozległych terenów wymaga wcześniejszego planowania. Nie jest to proces, który odbywa się w ciągu jednego czy kilku dni, tylko wymaga dłuższego czasu. Prace rozpoczęto jeszcze przed falą upałów – stwierdza Monika Głazik z lubelskiego Ratusza. – Koszenie wąwozu zlecono zgodnie z harmonogramem dla tego terenu, jak również w związku z licznymi zgłoszeniami i skargami mieszkańców, że trawa jest za wysoka, rosną w niej pokrzywy i wysokie chwasty, przez co staje się siedliskiem komarów.
Na miejscu, wśród resztek ściętych roślin, nie znaleźliśmy jednak niczego, co mogłoby choć trochę przypominać szczątki pokrzyw. Pożółkłe już siano składało się głównie z traw, koniczyn i powojników. I wciąż zalegało na zboczach wąwozu.
– W związku z wysokimi temperaturami wykonawca otrzymał dyspozycję czasowego wstrzymania dalszego koszenia wąwozu. Decyzje dotyczące jego kontynuacji będą podjęte dopiero po ustąpieniu upałów. Skoszona trawa, zgodnie z umową, zostanie uprzątnięta – twierdzi Głazik. – Według harmonogramu kolejne, trzecie całościowe koszenie wąwozu odbędzie się dopiero jesienią.