To absolutny skandal – opowiada niedoszły pasażer linii turystycznej T. Tłum pasażerów szturmował trolejbus, doszło do przepychanek, a do pojazdu weszli najsilniejsi, a nie ci, którzy czekali najdłużej. ZTM reaguje na skargi wprowadzeniem zapisów na kursy
Pan Jakub i jego narzeczona zamierzali skorzystać z linii turystycznej uruchomionej przez miasto na czas wakacji. Linię T obsługuje zabytkowy pojazd, który odjeżdża w niedziele o godz. 16 i 17 z przystanku koło Bramy Krakowskiej. Przejażdżka ulicami Lublina trwa niecałą godzinę, w jej trakcie przewodnik opowiada pasażerom o mijanych zabytkach i historii miasta.
Na pierwszy z dwóch niedzielnych kursów czekał na przystanku spory tłum chętnych. Nasz Czytelnik szacuje, że mogło to być około 100 osób.
– Jasne było, że nie każdy się do pojazdu zmieści – relacjonuje pan Jakub. – Gdy na przystanek podjechał trolejbus, zaczęła się walka o miejsce w pojeździe. Nikt nie zwracał uwagi na kobiety z dziećmi, tłum zaczął się przepychać i wręcz ze sobą walczyć, aby tylko dostać się do środka. Moja narzeczona została dwukrotnie pchnięta przez mężczyznę, który nie zważając na nic, pruł do drzwi.
Na przejażdżkę załapało się niespełna 30 osób, niekoniecznie tych, które czekały najdłużej. – Całą resztę pozostawiono na przystanku bez informacji, czy mają jakąkolwiek szansę na ponowny przejazd i czy planowany jest drugi trolejbus – opisuje niedoszły pasażer. – Tłum na przystanku zaczął wykrzykiwać stek obelg pod adresem osób, którym udało się zająć miejsca w pojeździe. Wszystko wśród rodzin z dziećmi.
Podobne opowieści pojawiły się w komentarzach na facebookowej stronie Zarządu Transportu Miejskiego. – Szkoda, że nikt nad tym nie panuje. Przed chwilą z kolejki wyszarpnięto kobietę, zwyzywano ją – napisała jedna z pasażerek. – Nawet kolejka nie obowiązuje, tylko to, kto silniejszy. Nie tylko skoda z czasów minionych, zachowania również.
Inna kobieta, która nie dostała się na kurs o godz. 16, poczekała wraz z rodziną na późniejszy, ten o godz. 17. Ale też nie miała szczęścia. – Kierowca zaparkował w innym miejscu i już nie byliśmy pierwsi w kolejce – czytamy w komentarzu. – Tłum się przepychał, a jakiś świr tak się zaangażował w przepychanie, że uderzył mnie w głowę. Ostatecznie zrezygnowaliśmy z wycieczki.
Zdaniem pana Jakuba, takie sceny są wątpliwą wizytówką miasta. – Co mają pomyśleć osoby spoza Lublina, które zamiast zobaczyć miasto z okna zabytkowego trolejbusu, zobaczyły dantejskie sceny rodem z PRL? – pyta nasz Czytelnik, który dziwi się, że kursów jest mniej niż w poprzednim sezonie. Twierdzi też, że na przystanku powinien być ktoś, kto zapanuje nad tłumem chętnych.
– Jeszcze nigdy w historii linii nie mieliśmy do czynienia z sytuacją opisaną przez państwa Czytelnika. Duże zainteresowanie może wynikać z uwagi na to, że po raz pierwszy do obsługi linii skierowany został odrestaurowany przez MPK Lublin trolejbus marki Skoda, który jest atrakcją dla miłośników – tłumaczy Monika Fisz, rzeczniczka Zarządu Transportu Miejskiego.
Twierdzi, że „obsługa linii jest zapewniona”, bo w pojeździe jest kierowca, konduktor i przewodnik i że przez lata to wystarczało. – Uwzględniając pojawiające się sygnały, dotychczasowy sposób uczestnictwa w kursie musi zostać przez nas zmieniony – przyznaje Monika Fisz. – Od najbliższego weekendu obowiązywać będą wcześniejsze zapisy mailowe, które uporządkują system kolejkowy oraz dadzą możliwość skorzystania z linii według kolejności zapisu.
Miejsca będzie można rezerwować, wysyłając mail na adres: liniaturystyczna@ztm.lublin.eu, podając swoje dane i datę oraz godzinę kursu. ZTM liczy na to, że osoby, które nie będą mogły pojechać wybranym przez siebie kursem, odwołają rezerwację, aby zwolnić miejsce dla innych chętnych.