Dwukrotnie może wzrosnąć od września liczba ukraińskich dzieci w lubelskich szkołach i przedszkolach – spodziewają się władze miasta. Liczą na to, że uda im się zatrzymać w szkołach ukraińskich pedagogów.
Z miejskimi placówkami oświatowymi w Lublinie pożegna się dziś 1 752 dzieci z Ukrainy. Zdecydowana większość z nich odbierze szkolne świadectwa, zaś kilkaset dzieci rozpocznie wakacje od przedszkoli. Równocześnie 289 ukraińskich dzieci zakończy rok szkolny w placówkach niepublicznych.
To oficjalne dane podawane przez Urząd Miasta, który zakłada, że po wakacjach w naszych szkołach będzie jeszcze więcej ukraińskiej młodzieży.
– Spodziewamy się, że we wrześniu liczba tych uczniów wzrośnie co najmniej dwukrotnie – oznajmił wczoraj miejskim radnym Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina. – Spodziewamy się tego, że we wrześniu będziemy mieli znacznie więcej gości z Ukrainy, którzy postanowią pozostać tu na dłużej.
Banach przyznaje, że samorząd miasta stara się już o utrzymanie w miejskich szkołach ukraińskich pedagogów, którzy pomagają uczniom odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. – Do tej pory w Lublinie, dzięki uruchomieniu programu Cash for work, pracę otrzymało ponad 60 nauczycieli z Ukrainy – informuje Ratusz. Pracę tych pedagogów organizowało Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej dzięki funduszom od amerykańskiej organizacji pomocowej Care.
– Złożyliśmy wniosek do PCPM o kontynuowanie zatrudnienia tych osób. Wszystko wskazuje na to, że tak się to potoczy – stwierdza Banach.
Miejsc dla ukraińskich dzieci nie powinno zabraknąć, przynajmniej w przedszkolach, na co wskazują wyniki niedawnej rekrutacji. W uzupełniającym naborze do przedszkoli dostępnych było 648 miejsc. – Na te miejsca zapisano nam 221 wychowanków, czyli mamy jeszcze w Lublinie ponad 400 wolnych miejsc w przedszkolach – dodaje zastępca prezydenta.
Samorząd Lublina konsekwentnie trzyma się tego, by zdecydowaną większość ukraińskiej młodzieży i dzieci kierować do „zwykłych” klas szkolnych, a nie – jak sugerowało ministerstwo – do specjalnych oddziałów przygotowawczych.
– Założenie, że ośmioletni uczeń pochodzący z Ukrainy może zostać automatycznie zapisany do klasy drugiej w polskiej szkole podstawowej, jest dość ryzykowne – ostrzegał już w kwietniu dr Tomasz Knopik z Katedry Psychologii Edukacyjnej i Diagnozy Psychologicznej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
W opublikowanej przez uczelnię analizie dr Knopik przekonywał, że oddziały przygotowawcze są lepszym rozwiązaniem. – Zdecydowanie tak – oceniał naukowiec. – Pomocne są bezpośrednie kontakty z innymi uchodźcami, którzy doświadczają podobnych trudności, i stopniowy rekonesans w nowym systemie edukacji zamiast natychmiastowego wrzucenia na tzw. głęboką wodę.
Pod koniec roku szkolnego Ratusz przekonuje, że jego mechanizm włączania uczniów do „zwykłych” klas był właściwą drogą. – Integracja się dokonywała w sposób błyskawiczny. Te dzieci dzisiaj mówią po polsku – oceniał kilka dni temu zastępca prezydenta Lublina.