Janusz P. z okolic Michowa został wczoraj skazany na 10 lat więzienia. Mężczyzna zaatakował swoją żonę nożem i poważnie ją oszpecił. Wcześniej przez wiele lat znęcał się nad kobietą.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Do takich wniosków doszedł Sąd Okręgowy w Lublinie, który zajmował się sprawą 57-latka. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Dotyczył fatalnej w skutkach awantury, do której doszło w lipcu ubiegłego roku. Wcześniej żona 57-latka wyprowadziła się z domu. Nie mogła znieść, że mężczyzna się nad nią znęca. Kiedy wróciła po resztę swoich rzeczy, doszło do kolejnej awantury z Januszem P. Z ustaleń prokuratury wynika, że 57-latek domagał się, by kobieta do niego wróciła. Miał jej grozić, że jeśli tego nie zrobi, to ją zabije. Awanturę przerwała interwencja policji. Mundurowi nie zatrzymali jednak agresywnego mężczyzny.
Jeszcze tego samego dnia doszło do kolejnej awantury. Janusz P. zaatakował żonę, sięgając przy tym po nóż. Według sądu, mężczyzna chciał zamordować swoją małżonkę. Próbował poderżnąć jej gardło, ale kobieta się uchyliła. W rezultacie Janusz P. przejechał ostrzem po jej twarzy, od ust aż po kark. Kobiecie pozostała po tym ponad 20-centymetrowa blizna.
Tuż po zranieniu żony Janusz P. uciekł i próbował ukrywać się przed policjantami. Dzień późnie został zatrzymany. Był w ciężkim stanie. Z aktu oskarżenia wynika, że po awanturze z żoną sam się okaleczył. Ranił się nożem w brzuch i szyję. Najprawdopodobniej próbował popełnić samobójstwo.
Śledczy skierowali Janusza P. na obserwację psychiatryczną. Specjaliści ocenili, że atakując żonę mężczyzna nie był całkowicie poczytalny. Stając przed sądem Janusz P. nie przyznał się do winy. Nie składał wyjaśnień. Podczas przesłuchania w prokuraturze zapewniał, że nie chciał zabić małżonki. Próbował się z nią pogodzić. Twierdził, że po prostu trzymał w dłoni nóż i jednocześnie próbował przytulić kobietę. Ta zaczęła się wyrywać i doszło do wypadku.
Sąd nie uwierzył w te wyjaśnienia. Uznał, że Janusz P. zaatakował kobietę z zamiarem zabójstwa. Co więcej, znęcał się nad żoną przynajmniej od 2010 roku. Bił ją, wyzywał i groził śmiercią. Podobne groźby kierował wobec jej siostry. Wyrok nie jest prawomocny.