Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Rozmowa z Jerzym Smotryckim z kolektury nr 10/83 przy ul. Braci Wieniawskich w Lublinie
• Dziś można wygrać w Dużym Lotku astronomiczną kwotę - 25 mln zł. Czy ludzie mówią w kolekturze o swoich marzeniach związanych z trafieniem "szóstki”?
- Bardzo często. Myślą o zmianie samochodu, kupnie nowego mieszkania lub domu. Zdarzają się też i dziwniejsze pomysły. Pewien człowiek chciał wygrać, aby jego znajomy pojechał na wakacje do Australii.
- Bardzo często. Myślą o zmianie samochodu, kupnie nowego mieszkania lub domu. Zdarzają się też i dziwniejsze pomysły. Pewien człowiek chciał wygrać, aby jego znajomy pojechał na wakacje do Australii.
• Jak sobie pomagają gracze?
- Czytają horoskopy, w których są wymienione ich szczęśliwe liczby. Z takimi przypadkami spotykam się bardzo często. Natomiast nie trafił mi się jeszcze ktoś, kto przyszedł do kolektury prosto od wróżki. Pomagają też szczęściu inaczej - mają grosik w portfelu lub słonika w kieszeni. Albo przychodzą do mojej kolektury. Bo u mnie "piątki” trafiają się często. Dlatego gracze uważaj ten punkt za szczęśliwy.
• Czy ludzi próbujących swoich sił w totka można podzielić na jakieś kategorie?
- Pierwsza grupa, to ci, którzy od lat obstawiają te same liczby. Inni wierzą w szczęśliwy los i grają na chybił trafił. No i jeszcze ci, którzy pojawiają się tylko w przypadku wielkich kumulacji. Spodziewam się, że po godz. 15 będą kolejki do lottomatów. Cóż, warto chociaż przez chwilę żyć marzeniami. W każdym razie losowi trzeba dać szansę.
