Bezrobotny bibliotekarz z Lublina, który handlował dopalaczami na masową skalę, nie wyjdzie z aresztu po wpłaceniu poręczenia. Sąd w czwartek odebrał Michałowi J. taką możliwość.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
29-letni mieszkaniec Lublina siedzi w celi od ubiegłego tygodnia. Przyznał się do handlowania dopalaczami i ze szczegółami opisał cały proceder. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód aresztował go na 3 miesiące, ale ze względu na jego postawę dał mu możliwość wcześniejszego wyjścia zza krat. Michał J. mógł opuścić areszt, gdyby w ciągu miesiąca wpłacił 50 tys. zł poręczenia majątkowego. Prokurator zaskarżył to rozstrzygnięcie. W czwartek sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Lublinie.
– Uwzględnił zarzuty formułowane przez prokuraturę i zmienił zaskarżone postanowienie – mówi sędzia Piotr Morelowski, wiceprezes Sądu Okręgowego w Lublinie. – Z jego treści wyeliminowano sformułowanie o uchyleniu tymczasowego aresztowania na wypadek złożenia poręczenia majątkowego.
W tej sytuacji Michał J. pozostanie w areszcie co najmniej przez trzy miesiące. Sąd uznał, że mężczyzna może utrudniać śledztwo.
– Obawa ta wynika z wieloosobowego charakteru sprawy oraz zagrożenia wysoką karą – tłumaczy sędzia Morelowski.
Bezrobotny bibliotekarz z Lublina nie działał sam. W poniedziałek do tej samej sprawy zatrzymano 31-letniego Sebastiana P. z Dysa. Mężczyzna miał być głównym organizatorem nielegalnego procederu. Po zatrzymaniu Michała J. ukrywał się przed policją. Wpadł w Lublinie, kiedy odwiedzał swoją babcię. Usłyszał już prokuratorskie zarzuty.
– Sebastian P. uczestniczył w obrocie znacznymi ilościami środków odurzających w postaci suszu konopi oraz tzw. dopalaczy o łącznej masie co najmniej 12,3 kg – wylicza Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
31-latek nie przyznał się do winy. Podczas przesłuchania w prokuraturze nie składał wyjaśnień. Został bezwarunkowo aresztowany na trzy miesiące.
Według śledczych, obaj mężczyźni handlowali dopalaczami przez internet. Wpadli przez przypadek. Pracownicy firmy kurierskiej zauważyli, że jedna z paczek w sortowni jest uszkodzona. Wydobywał się z niej dziwny zapach. Po sprawdzeniu przez policję okazało się, że to narkotyki. Nadawcą okazał się Michał J. W jego mieszkaniu na lubelskich Choinach kryminalni znaleźli kilkaset tabletek ekstazy, marihuanę, a także ok. 16 kg dopalaczy. Michałowi J. i Sebastianowi P. grozi do 12 lat więzienia. Śledczy nie wykluczają dalszych zatrzymań w tej sprawie.