Na co najmniej 2 miliony złotych szacowane są straty prywatnych inwestorów, powstałe w wyniku działalności pracownika Domu Maklerskiego Banku Handlowego w Lublinie. Straty mogą być większe - wciąż napływają nowe zawiadomienia. Sprawę bada prokuratura w Zamościu.
- Faktycznie, w ubiegłym tygodniu wpłynęło do nas takie zawiadomienie - potwierdza Andrzej Sidor, z-ca prokuratora okręgowego w Lublinie. - Sprawę przekazano jednak do prokuratury w Zamościu.
Janusz Padała, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie poinformował nas, że sprawa trafiła do Zamościa po to, by uniknąć posądzeń o brak obiektywizmu lubelskich prokuratorów. Na nasze pytanie, czy tak się robi w każdym przypadku, rzecznik odpowiedział: - Nie... ale nic więcej nie mogę powiedzieć.
- Sprawą zajmujemy się niespełna dwa tygodnie i jest za wcześnie na jakiekolwiek ustalenia - mówi Ryszard Bartosik, z-ca prokuratora okręgowego w Zamościu. - Dotyczy nadużyć w prowadzeniu rachunków inwestycyjnych prywatnych osób, które powierzyły znaczne kwoty biuru maklerskiemu. Jeden z pracowników biura wchodził w prywatne kontakty z inwestorami i obracał nielegalnie papierami wartościowymi. Wstępnie szkody klientów biura ocenia się na co najmniej 2 mln zł, ale napływają kolejne zawiadomienia.
R. Bartosik zaznacza też, że postępowanie toczy się na razie w ''sprawie'', a nie przeciwko pracownikowi biura. - Nie przedstawiono jeszcze nikomu zarzutów. Makler nie został na razie zatrzymany. - W obecnej chwili, mimo prób ustalenia, nie jest znane miejsce jego pobytu. Prowadzimy dalsze czynności śledcze - dodaje prokurator Bartosik. - Trudno powiedzieć, kiedy nastąpi przełom w śledztwie. W Komisji Papierów Wartościowych i Giełd uzyskaliśmy potwierdzenie, że wpłynęło zawiadomienie o nieprawidłowościach w działaniach pracownika lubelskiego biura maklerskiego Banku Handlowego. Odmówiono nam szerszej informacji w tej sprawie.