Mieszkanka Lublina niedawno wyszła z więzienia. Odsiadywała wyrok za rabunek. Ostatnio utrzymywała się z handlu na bazarze. W środę wieczorem wsiadła w Warszawie do autobusu Warszawa-Iwanofrankowsk na Ukrainie. Miała wykupiony bilet do samego końca trasy. Była już obserwowana przez policjantów z lubelskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego. Funkcjonariusze dowiedzieli się o niej, rozpracowując gang zajmujący się rozprowadzaniem narkotyków.
Autobus dojechał do Lublina. Zatrzymał się w pobliżu dworca PKS. Wówczas wkroczyli policjanci. - Przeszukali bagaż kobiety - relacjonuje Barbara Wróblewska z lubelskiej policji. - W torbie miała pudełko z białym proszkiem. Była
to amfetamina.
W ciągu ostatnich tygodni to już kolejne przechwycenie przez policję tak dużej
ilości narkotyków. M.in. w czerwcu
na al. Warszawskiej policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy mieli w aucie 4 kilogramy amfetaminy. Z kolei w czwartek w Chełmie wpadli dwaj mieszkańcy województwa dolnośląskiego, którzy mieli przy sobie torbę z 22 kilogramami zielonych makówek. Wyraźnie chcieli uniknąć policji. Przeszukanie pokazało, dlaczego. Przyznali, że do naszego województwa przyjechali specjalnie po makówki. W Chełmie wsiedli do autobusu, który jechał na wieś. Zauważyli pole makowe. Wysiedli na najbliższym przystanku. Odnaleźli pole. Ukradli to, co na nim rosło.
(er)