Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny w Lublinie cofa zezwolenia na działalność kolejnym aptekom. To kara za udział w nielegalnym procederze wywozu leków za granicę
- To niewyobrażalny biznes. W niektórych przypadkach przebicie jest nawet dziesięciokrotne - mówi Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. - Dotyczy to leków na bardzo poważne schorzenia np. onkologiczne czy kardiologiczne, a także preparatów dla diabetyków. Mają one stały rynek zbytu, bo pacjenci muszą je przyjmować cały czas.
W 2013 r. w województwie lubelskim zezwolenia straciły trzy apteki, w ubiegłym roku pięć, a od początku 2015 roku dwie. - W toku są kolejne postępowania - informuje Izabela Mahorowska-Kiciak, kierownik działu nadzoru nad aptekami w Wojewódzkim Inspektoracie Farmaceutycznym w Lublinie. - Po cofnięciu zezwolenia właściciel przez trzy lata nie może starać się o jego przyznanie. Co wcale nie oznacza, że tego przepisu nie może ominąć - przyznaje.
Zezwolenie na działalność hurtowni może cofnąć tylko Główny Inspektorat Farmaceutyczny. Od 2009 r. straciło je ponad 40 hurtowni. Na liście nie ma żadnej z naszego województwa.
Skala nielegalnych działań jest olbrzymia. Szacuje się, że nawet 30 proc. leków przeznaczonych na polski rynek trafia za granicę. - Proceder zaczął rozwijać się w 2009 r. i na początku był trudny do wykrycia. Wtedy wywożonych z kraju mogło być nawet 50 proc. leków - mówi Trzciński. Problem z dostępnością niektórych leków jest dobrze znany farmaceutom. Dlatego coraz częściej zamówienia składają bezpośrednio u producenta.
Czego aptekom nie wolno
Odwrócony łańcuch dystrybucji leków to jedna z najczęstszych przyczyn cofniętych zezwoleń obok sprzedaży fałszywych leków czy niespełniania wymogów jakościowych. Apteki łamią też zakaz reklamy, ale w tym przypadku inspektorzy zazwyczaj nie cofają zezwoleń tylko nakazują dostosowanie się do obowiązujących przepisów.