Nie zostaną wycięte trzy z czterech drzew, o które zahaczają autobusy i trolejbusy jadące ul. Bernardyńską. Na usunięcie dwóch klonów i jednej czereśni nie zgodził się miejski konserwator zabytków.
Na wystające nad jezdnię i nisko zwisające gałęzie jeszcze w zeszłym roku poskarżyło się MPK Lublin. – Powodują one uszkodzenia karoserii – mówi Weronika Opasiak, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.
Przewoźnik zastrzega, że wcale nie prosił o wycięcie drzew, a tylko o przycięcie gałęzi. Tę prośbę MPK wysłało miejskim urzędnikom od komunikacji, którzy przekazali je urzędnikom od dróg, a ci stwierdzili, że gałęzi nie da się skrócić. – Zachwiałoby to statyką drzew, które są pochylone nad jezdnią i mogłyby się przewrócić – wyjaśnia Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
Dlatego Zarząd Dróg i Mostów zawnioskował do konserwatora zabytków o zgodę na wycięcie drzew. – Decyzja jest już podpisana – mówi Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków. Pozwolił usunąć tylko jeden klon, którego stan oceniono jako zły. – Co do pozostałych drzew decyzja jest odmowna, bo są one w dobrej kondycji zdrowotnej i stanowią element kompozycji wnętrza ulicy, na której zieleń niemal nie pozostała.