Wyrwaniem z ręki telefonu dziennikarce zareagował doktor A. z Lublina na pytania o sprawę Beaty Filipek, która do tej pory nie wybudziła się po zabiegu w jego gabinecie. Tym, co wydarzyło się w klinice, nadal zajmuje się lubelska prokuratura, a szarpaninę koło kliniki badają teraz policjanci.
– Z siostrą wcale nie jest lepiej. Ma głębokie porażenie mózgowe spowodowane przez niedotlenienie – mówiła nam wczoraj Dagmara Zick, siostra Beaty Filipek, z którą od 13 kwietnia nie ma żadnego kontaktu. Tego dnia 57-latka przyjechała do Lublina wstawić sobie implanty zębów. Z zabiegu, który odbył się w klinice doktora A., już się jednak nie obudziła. Siostra kobiety zarzuca dentyście oraz uczestniczącemu w zabiegu anestezjologowi, że nie zareagowali na czas, czym mieli doprowadzić do obecnego stanu siostry.
Z kliniki dentystycznej Beata Filipek została przewieziona na intensywną terapię szpitala przy Staszica. Stąd trafiła do domu opieki w Warszawie, gdzie jest do dziś. Według lekarzy zmiany, jakie zaszły w jej mózgu, są nieodwracalne.
– Teraz jest jak warzywo – mówi zrozpaczona Dagmara Zick, która o sprawie zawiadomiła prokuraturę. Śledczy nadal ją badają. – Byłam przesłuchana ja, ciotka, która pojechała po Beatę do kliniki i kuzyn – wymienia pani Dagmara.
>>Więcej o sprawie piszemy w tym miejscu<<
Po artykule w Dzienniku Wschodnim sprawą zainteresowali się także dziennikarze telewizyjni. Dorota Grabowska przygotowała reportaż na ten temat do programu Alarm! w TVP1. Jego emisja odbyła się we wtorek. W poniedziałek dziennikarka po raz ostatni odwiedziła gabinet doktora A. w Lublinie. Chciała jeszcze raz zadać mu pytania o Beatę Filipek. Ponieważ że lekarz odmówił wcześniej odpowiedzi, postanowiła użyć prowokacji dziennikarskiej i dostać się do gabinetu jako pacjentka. To się jednak nie udało, bo pracownicy kliniki domyślili się, że jest dziennikarką. Na miejsce została wezwana ochrona.
– Jeden z pracowników kliniki cały czas krzyczał, że jestem alkoholiczką i że jestem pijana. Prosiłam o wezwanie policji i przebadanie mnie alkomatem, ale zamiast tego zostałam brutalnie wyproszona z korytarza gabinetu – relacjonuje Dorota Grabowska.
Dziennikarka poczekała jednak na doktora przed kliniką. Kiedy skończył pracę, podeszła do niego. Lekarz akurat wsiadał do samochodu.
– Zapytałam jeszcze raz: panie doktorze, co pan zrobił Beacie Filipek? Nigdy bym nie przypuszczała, że za zadanie pytania zostanę zaatakowana i to jeszcze w taki sposób – opowiada Grabowska. Na wykonanym przez nią nagraniu widać lekarza, który szybko wysiadając krzyczy: „Pani jest pijana!”, po czym zabiera jej telefon. Kiedy kobieta prosi o oddanie aparatu, doktor powtarza jak w amoku: „Pani jest pijana, pani jest pijana!”.
Nagranie się urywa. Według relacji dziennikarki, doktor podał telefon jednemu z pracowników. Reporterka próbuje go odzyskać, ale bezskutecznie. W końcu głośno woła po pomoc, bo na miejscu jest sama, a naprzeciw niej trzy osoby.
– Wyszedł mężczyzna, który mieszka obok na posesji i przyglądał się zdarzeniu. Wtedy chyba się wystraszyli. Jedna z pracownic wzięła telefon i wybiegła poza posesję. Pobiegłam za nią i prosiłam, żeby go oddała. Nic to nie dało, bo kobieta już poza posesją, bardzo energicznie wrzuciła telefon w krzaki. Znalazłam go i zdążyłam nagrać jeszcze, jak doktor w swoim porsche bardzo szybko ucieka spod gabinetu – relacjonuje Dorota Grabowska.
>>Pani Beata nadal w śpiączce. "Trwałe uszkodzenie mózgu" - reportaż wideo<<
Kobieta sama poszła na III komisariat policji. Tam dowiedziała się, że doktor również się zgłosił. – Zawiadomienie złożone przez dziennikarkę dotyczy przywłaszczenia telefonu i naruszenia nietykalności. Niedługo później na komisariat przyszedł również mężczyzna, który z kolei zgłosił naruszenie miru domowego i uszkodzenia ciała – informuje kom. Kamil Gołębiowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. Policjanci będą rozmawiać ze świadkami i próbować dotrzeć do nagrań monitoringu.
Zadzwoniliśmy wczoraj do doktora A., żeby zapytać o szarpaninę przy klinice. Kiedy usłyszał, że dzwoni dziennikarz, rozłączył się. Nie odpowiedział też na wysłane SMS-em pytanie. Wciąż nie odpowiedział także na nasze wcześniejsze pytania o przebieg zabiegu Beaty Filipek, który był wykonywany w jego gabinecie.