Kompleks basenów nad Zalewem Zemborzyckim będzie czynny tak długo, jak długo będzie ciepło. Pierwszy sezon był frekwencyjnym sukcesem.
To cztery baseny: duży (25 na 12,5 metra), dwa średnie (12,7 na 6,6 metra) i mały (10 na 5 metrów), głębokości od 0,6 do 1,25 metra. W jednym z basenów została zamontowana tzw. sztuczna fala, w innym podwodne oświetlenie, a w jeszcze innym minizjeżdżalnia.
Trzy z nich mają podgrzewaną wodę. Między basenami zostały rozłożone drewniane pomosty. Obok jest bar, toalety, natryski, przebieralnie i trawa z leżakami.
- Wreszcie można było się kąpać nad zalewem. I to w całkiem przyzwoitych warunkach: w czystej wodzie, obok czystej trawki i baru z zimnymi napojami - mówi Aneta Siuda, stała bywalczyni kompleksu. - Szkoda tylko, że zawsze było tam tyle ludzi - dodaje Marcin Adamowicz, licealista z Lublina. - Ale z drugiej strony, nie ma się co dziwić. To jedyne miejsce w mieście, gdzie można się w wakacje odprężyć.
- Teraz przygotowujemy podsumowanie drugiego miesiąca wakacji - mówi Mariusz Szmit, dyrektor ośrodka. - Nie mamy jeszcze dokładnych statystyk, ale jedno jest pewne: frekwencja była znakomita.
Dopiero ochłodzenie w ostatnich dniach wypłoszyło pływaków znad zalewu. Ale i tak codziennie ktoś nad basenami wypoczywa. - Dopóki będą chętni, kompleks będzie mógł funkcjonować - zapewnia Szmit. - Jesteśmy gotowi utrzymywać tam dwóch czy trzech pracowników, jeśli tylko pogoda będzie dopisywać, a lublinianie będą chcieli odpoczywać w Słonecznym Wrotkowie.
To oznacza, że basny będą otwarte także we wrześniu. A co dalej? - Pierwotny plan zakładał, że zostaną przykryte i pozostaną na zimę na swoim miejscu - mówi dyrektor. - Ale jeszcze zobaczymy. Chcemy wybrać najlepsze rozwiązanie.
Ciągle nie wiadomo też, co będzie się działo nad zalewem w przyszłym roku.
W najbliższych dniach szef MOSiR ma o tym rozmawiać z prezydentem Lublina. Władze miasta chcą zainwestować m.in. w Dąbrowę. Tak, żeby następnego lata i ona była przyjaznym miejscem do wypoczynku.