Remont Centrum Kultury jest coraz bardziej realny. Konserwator zabytków zaakceptował projekt krakowskiej firmy Czegeko. Jednak firmie grozi kara finansowa za zwłokę w terminie oddania projektu.
Zdawało się, że krakusi nie uporają się z dokumentacją. Pracowali nad nią od lipca 2004 roku. Mijały kolejne terminy, pierwszy w listopadzie 2004 roku. Wojewódzki konserwator zabytków kwestionował kolejne elementy projektu ze względu na błędy i braki m. in. badań architektonicznych, czy na obecność dekoracji malarskiej. Aż do teraz.
– Daliśmy Czegeko pozwolenie na prace konserwatorskie w dawnym klasztorze powizytkowskim. Teraz CK, w oparciu o przygotowany przez spółkę projekt budowlany – mówi Halina Landecka wojewódzki konserwator zabytków. Firma uwzględniła jej wskazówki. Teraz Czegeko może starć się w magistracie o pozwolenie na budowę. Jednak konserwator stawia warunki.
Firma musi m. in. zachować oryginalny tynk we wnętrzach dawnego kościoła, piwnicach i wnętrzach lamusa (ze względu na dekoracje malarskie), przygotować program zabezpieczenia malowideł ściennych, prowadzić prace budowlane pod nadzorem archeologicznym i konserwatorskim, a projekty wykonawcze muszą być uzgodnione ze służbami konserwatorskimi.
Mając gotowy projekt budowlany miasto będzie mogło starać się o pomoc w remoncie z funduszy Unii Europejskiej. Dotychczas przepadały kolejne terminy na składanie wniosków o dofinansowanie inwestycji.
W lipcu „Dziennik Wschodni” ujawnił, że przy dokumentacji pracuje człowiek bez uprawnień (Piotr Czech szef Czegeko), miejski urzędnik Remigiusz Mazurek oraz osoby niewskazane w umowie, a referencje firmy są wątpliwe. Sprawą zajął się magistracki Wydział Audytu i Kontroli.
– Z naszych ustaleń wynika, że kompetencje pracownika urzędu nie pokrywają się z zadaniami jakie wykonywał dla Czegeko, dlatego też nie było konfliktu interesów. Co do przetargu: nie każda nieprawdziwa informacja podana przez firmę skutkuje wykluczeniem z przetargu, i tak jest też w tym przypadku. Również udział innych osób w przygotowaniu dokumentacji niż wskazane w dokumentacji przetargowej nie powoduje rozwiązania umowy – mówi Krzysztof Żórawski dyrektor WAiK. I dodaje: – Naszym zdaniem urząd powinien domagać się od krakowskiej firmy kary umownej za przekroczenie terminów oddania projektu.
Według nieoficjalnych informacji ratusz naliczy karę.