Co mogły czuć, myśleć i jak się zachowywały betanki w klasztorze w Kazimierzu Dolnym? Pokazał to gorzowski Teatr Kreatury.
Zanim rozpoczął się spektakl, z głośników można było usłyszeć słowa arcybiskupa Józefa Życińskiego krytykujące twórców sztuki. Był to fragment wypowiedzi metropolity z programu "Kwadrans pasterski ” w archidiecezjalnym radiu eR. Mówił tam między innymi, że teatr z Gorzowa chce uczynić widowisko z cierpienia ludzkiego. - To nie cenzura, ale kwestia smaku - słychać było metropolitę.
Dopiero po tych słowach pokazały się cztery aktorki. Były na widowni. Po kolei wstawały i opowiadały pewne wydarzenia ze swojego życia. Później siadały na swoich miejscach i zaczynały się rozbierać. W samej bieliźnie wyszły na scenę.
Tam ubrały się w jednakowe mundurki. Dziewczyny w rozmowach poruszały tematy, które rzeczywiście były omawiane w kontekście betanek z Kazimierza Dolnego. Na przykład jedna z sióstr otrzymała list, w którym jej była uczennica napisała, że słyszała o samobójstwie, które chcą popełnić siostry. Betanki żartowały sobie z tych informacji. Krytykowały też media, które uznały za napastliwe i nieprzyjazne. Wspominały też o ojcu Romanie - jego czułości, głaskaniu po głowie, przytulaniu.
W pewnym momencie zaczęły zachowywać się jak opętane. Rzucały się na ziemię, wiły - powtarzając swoje modlitwy. Później chwyciły butelki z wodą i oblały siebie i część publiczności.
W zaskakujący sposób dziewczyny zakończyły swoją grę. Zadały publiczności pytanie, czy mają opuścić klasztor, czy w nim zostać. Większość widzów zagłosowała za wyjściem zakonnic z klasztoru. Wtedy aktorki zaczęły mieć wątpliwości, czy chcą się podporządkować tej woli. - Dlaczego pani chce żebym opuściła swój dom? - jedna z aktorek zapytała dziewczyny siedzącej na widowni. - A pan dlaczego tak zagłosował? - pytała druga.
Widzowie wychodzili raczej zadowoleni. - Przyjechałem na tę sztukę z Łodzi. I muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem tego co zrobili aktorzy - chwalił spektakl Łukasz Pięta.
- Gra aktorek była rewelacyjna - twierdzi Renata Pyszniak.
- Spodziewałem się raczej czegoś innego. Początek, czyli pokazanie betanek jako zwykłych dziewczyn, było świetnym zabiegiem. Myślałem, że reżyser właśnie w tym kierunku poprowadzi spektakl - mówił Michał Miłosz Zieliński. (arle)