Jak będziemy bez niego żyć? – załamuje ręce rodzina Darka. – Tylko on zarabiał pieniądze. Niewiele, ale na chleb wystarczało.
Wasińscy codziennie są na cmentarzu. Żeby odwiedzić grób syna idą pieszo ponad siedem kilometrów. Nie mają pieniędzy na bilet autobusowy. Żyją bardzo ubogo. Mleko i kartofle, to ich podstawowy posiłek. Dom Wasińskich, choć murowany, sypie się. Sufit w pokoju odpada od wilgoci. Okien nie otwierają wcale – nie dałoby się ich później zamknąć. Dzieci śpią na podłodze. Tylko latem Darek i najstarsza Marysia przenosili się do niewielkiej przybudówki. – Tę wersalkę Darek dostał od ludzi – pokazuje pani Wacława. Przed samą śmiercią przyniósł do domu przenośny piecyk. Mówił, że będzie sobie w nim palił zimą. Ale już mu nie będzie potrzebny – płacze matka.
Mimo że od pogrzebu Darka upłynął ponad tydzień, rodzina nadal nie dowierza, że chłopaka już nie ma. – Wydaje mi się, że zaraz wyjdzie z pokoju – mówi Sylwia, siostra Darka. – Był dobrym bratem. Za bratem tęskni też Agnieszka. To z nią Darek spędzał najwięcej czasu. W czasie pogrzebu widziała brata w trumnie. Zmasakrowana twarz chłopca tak bardzo utkwiła jej w pamięci, że dziewczynka boi się teraz zostawać w domu.
– Ja do Urbana żalu nie mam. Wiem, że nie chciał zabić mojego dziecka – mówi pani Wacława, matka Darka. – To Bóg go osądzi. •
Choć od wypadku Jarosława Urbana, w którym śmiertelnie potrącił Darka, minęło kilkanaście dni, to biznesmen nie znalazł czasu na spotkanie się z rodziną opłakującą syna.
Urban jest majętnym człowiekiem. Ma kilka sklepów i gruntów w Lublinie. Jest właścicielem lub współwłaścicielem kilkunastu kamienic w centrum miasta.
Kilka dni temu, podczas konferencji prasowej, na pytanie dziennikarzy, czy kontaktował się z rodziną zabitego chłopca, zmieszał się. Mówił coś o adwokatach, którzy usiłowali to zrobić. W końcu przyznał, że nie zna nazwiska ofiary. Wczoraj niechętnie z nami rozmawiał o wypadku i jego okolicznościach. – To dla mnie zbyt bolesna sprawa. Wszystko co miałem do powiedzenia zeznałem prokuratorowi – powiedział nam Urban.
Po tekstach, w których pokazaliśmy jak Urban jeździ swoimi autami po Lublinie, prokuratura zdecydowała o ostatecznym zatrzymaniu mu prawa jazdy. Zastosowała także poręczenie majątkowe – 100 tys. zł. Urban nie chce płacić. Zaskarżył tę decyzję.
Kilka dni po wypadku Urban wycofał się z polityki. Pod naciskiem mediów i Andrzeja Leppera zrezygnował z kandydowania do europarlamentu.
Nadal nie wiadomo, z jaką prędkością jechał lubelski biznesmen podczas wypadku w Garbowie. Wyniki pracy biegłych powinny być znane pod koniec miesiąca. Choć po pierwszych badaniach okazało się, że śmiertelnie potrącony człowiek był pijany, to prokurator nie zmienił zarzutu wobec Urbana: „Śmiertelne potrącenie pieszego na przejściu”. •
W feralny dzień z Urbanem podróżowała radna sejmiku Zofia Grabczan. Co mówi o wypadku – strona 3
•Krzysztof Załuski