61-latek z Lublina odpowie za zamordowanie swojej partnerki. Do zbrodni doszło w kwietniu w centrum miasta. Jan D. kilka razy ugodził kobietę nożem, przebijając jej serce.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie. Proces powinien być krótki, bo podczas śledztwa Jan D. przyznał się do winy, chociaż nie pamięta, jak zaatakował kobietę. Tłumaczył, że chwilę wcześniej „urwał mu się film”.
W mieszkaniu przy ul. Kowalskiej bezrobotny frezer Jan D. mieszkał ze swoją konkubiną Bożeną G. Byli razem od 15 lat. Z akt sprawy wynika, że oboje pili. Mężczyzna leczył się psychiatrycznie. Był bardzo zazdrosny o swoją partnerkę. Nie podobało mu się, że Grażyna sama wychodzi z domu. 61-latek uciekał się więc do przemocy. Przed paroma laty dotkliwie pobił kobietę, ale sprawę umorzono.
Feralnego dnia rano Grażyna wyszła z domu, a Jan D. poszedł do sklepu po wino. Wypił je w domu i zasnął. Kiedy po kilku godzinach kobieta wróciła, 61-latek „wpadł w nerwy”. Był zazdrosny. Kupił więc kolejne cztery wina, wypił jedno i ponownie usnął. Kobieta wyszła.
Wieczorem oboje byli już w domu. Z akt sprawy wynika, że kiedy Bożena siedziała lub leżała na wersalce, Jan podszedł do niej i zadał trzy ciosy. Dwa w klatkę piersiową i jeden z okolice wątroby. Ostrze przebiło serce.
Mężczyzna zadzwonił po pogotowie, ale był tak pijany, że nie potrafił podać adresu. Nie był w stanie też wyjaśnić, co się stało. Dyspozytorka słyszała w tle jęki kobiety. Kiedy ratownicy dotarli na miejsce, przez kilka minut czekali na otwarcie drzwi. W mieszkaniu zauważyli zakrwawione zwłoki Bożeny G. Gospodarz oświadczył, że „nic się nie stało”.
Wcześniej ciało częściowo przykrył kołdrą. Pod zwłoki wsunął nóż, którym zadał śmiertelne ciosy. Późniejsze badanie wykazało, że mężczyzna był kompletnie pijany. Miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Wino połączył z lekami – Ketonalem i Tramalem.
Jan D. odpowie przed sądem za zabójstwo. Grozi mu nawet dożywocie.