W kolejce na przesłuchanie spędzają nawet po kilka godzin, ale mówią, że warto. Dziesiątki uzdolnionych muzycznie osób biorą w sobotę udział w castingu do słynnego programu telewizyjnego "Must be the music".
- Przyszliśmy dokładnie o 7.16 i zobaczyliśmy gigantyczną kolejkę – mówił czekając na przesłuchanie Krzysiek Bartoszczyk z zespołu No Problem z Międzyrzeca Podlaskiego. - Ale nasz wokalista był w zeszłym roku na przesłuchaniu do programu "X Factor” w Warszawie i spędził tam cały dzień, więc tutaj jest jeszcze przyzwoicie.
Mimo że zespół przyjechał tak wcześnie, około godziny 11 młodzi muzycy stali jeszcze kilka metrów od wejścia do hotelu.
W tym samym czasie na końcu kolejki ustawiały się kolejne osoby. - Przyjechaliśmy jakieś 20 minut temu, więc nie czekamy jeszcze długo – stwierdziła Joanna Ryba z zespołu Walkiria z Pilzna na Podkarpaciu. - Ale skoro przejechaliśmy tyle drogi, to będziemy czekać tyle, ile trzeba.
Muzycy, których spotykaliśmy przed hotelem Europa byli pełni optymizmu. - Chcemy zawalczyć o główną nagrodę. Naszym marzeniem jest to, żeby grać koncerty i z nich się utrzymywać – powiedział Konrad Troć, z zespołu No Problem. - Przyjechaliśmy tutaj, żeby się sprawdzić – stwierdziła Joanna Ryba.
Jakie były wrażenia tych, którzy już wyszli z przesłuchania? - Było fajnie. Ci ludzie, którzy prowadzą casting są bardzo mili i pomagają – usłyszeliśmy od Krzysztofa Gębki z TJ Band z Lublina. - Stres może mieć tylko ten, kto jest nieprzygotowany – ocenił Radek Drzazga, kolejny członek tego zespołu.
Muzycy z TJ Band zdradzili nam swój sposób na to, żeby dostać się na przesłuchanie w porannych godzinach i to bez wielogodzinnego stania w kolejce.
- Kierownik naszego zespołu spał w tym hotelu. Przyszedł na casting wcześnie rano, kiedy na przesłuchanie zapisywała się pierwsza grupa – powiedział Krzysztof Gębka.