– UNUZ ocenił nasz plan naprawczy jako dobry i realny do zrealizowania – powiedział wczoraj Adam Borowicz, dyrektor LRKCh. – Nie bez wpływu na tę aprobatę było zbilansowanie kosztów i przychodów w 2001 r. Wyszliśmy bez zysków, ale i bez strat.
O wiele gorzej wyglądają finanse kasy chorych za lata 1999–2000. Zadłużenie za ten okres wynosi aż 130 mln zł. To właśnie na spłaceniu tych zobowiązań polega plan naprawczy. – Każdego roku musimy wygospodarowywać zysk i przeznaczać go na pokrycie strat – dodał Borowicz.
Czy realizacja planu powiedzie się, trudno na razie wyrokować. Pierwsze kłody LRKCh już napotkała. Jej tegoroczne przychody były obliczone przez Ministerstwo Zdrowia przy założeniu, że składka na zdrowie wzrośnie z 7,75 proc. do 8 proc. Nie wzrosła. W efekcie daje to naszej kasie chorych o około 35 mln mniej niż się spodziewano. Dyr. Borowicz sygnalizuje, że konsekwencją mogą być korekty w dół do kontraktów z zakładami medycznymi. Przed cięciami chce jednak oszczędzić szpitale.
– Ich umowy są na tak niskim poziomie, że nie ma z czego zabierać – zapowiada dyrektor kasy. – Na szpitale przeznaczyliśmy 640 mln zł, czyli 48 proc. wszystkich pieniędzy na świadczenia zdrowotne. Pomimo tej mizerii daje to Lubelszczyźnie i tak dobre, bo piąte miejsce w kraju pod względem wysokości finansowania szpitalnictwa.
To nie jedyne plany LRKCh. Dyr. Borowicz chce w I kwartale zmniejszyć zatrudnienie z 214 do 205 etatów. Zapytany o ostatnie pogłoski dotyczące wprowadzenia opłat za niektóre usługi medyczne, jakie musieliby ponosić pacjenci, wykluczył taką możliwość.