Lubelskiej Akademii Medycznej brakuje zwłok do ćwiczeń z anatomii. Ostatnie zostaną wykorzystane w tym roku.
Tymczasem zwłoki do tegorocznych ćwiczeń są ostatnimi, jakie ma AM. Pochodzą jeszcze z 2001 roku. To pensjonariusz domu opieki społecznej. Spełniał warunki Ustawy o cmentarzach i chowaniu zwłok, dlatego prezydent miasta przekazał zwłoki na cele naukowe. Ustawa wskazuje krewnych uprawnionych do pochówku do czwartego pokolenia wstecz. Jeżeli takich krewnych brakuje, zwłoki można przekazać uczelni.
Ponadto pozyskanie zwłok ludzi, którzy nie wyrazili pisemnej zgody za życia, jest wykluczone. - Mamy całą teczkę oświadczeń woli, ale w wielu przypadkach z wolą zmarłego nie zgodziła się rodzina. Musimy to uszanować - zaznacza. - W sprawie pozyskania zwłok rozmawialiśmy z dyrektorem Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, prokuraturą, prezydentem miasta.
Opieka społeczna zajmuje się pochówkami osób samotnych, niechcianych przez rodzinę lub nieznanych, tzw. NN. Antoni Rudnik, dyrektor MOPR mówi, że to nie takie proste przekazać zwłoki na cele naukowe. - Nawet jeżeli rodzina nie chce opłacić pogrzebu, chce by pogrzeb zorganizowała opieka społeczna. A od prokuratury dostajemy zwłoki osób nieznanych wraz z nakazem pochówku. Nie dyskutujemy, choć to właśnie zwłoki NN mogłyby rozwiązać problem uczelni.
W prokuraturze mówią, że opieka społeczna źle interpretuje nakaz. - Owszem nakazujemy pochówek, ale ostateczna decyzja należy do starosty lub prezydenta miasta - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego.
- Zwłok NN nie oddajemy uczelni, ponieważ prokuratura zbyt pochopnie uznaje kogoś za NN, po czym okazuje się, że człowiek ma rodzinę - twierdzi Małgorzata Łobodzińska, miejski inspektor zdrowia w Lublinie. - Za to w ubiegłym roku dwa razy przekazaliśmy ciała osób znanych, ale samotnych.
Profesor Maciejewski zaznacza, że nie każde przekazane przez urzędników zwłoki nadają się do zajęć ze studentami. - Muszą być w dobrym stanie. I nie mogą być to szczątki - zaznacza.