W czwartek oficjalnie unieważniony został miejski przetarg na przebudowę Al. Racławickich, ul. Lipowej i Poniatowskiego. Ratusz zapowiada, że za ponowne poszukiwania wykonawcy robót weźmie się jesienią
- Zadanie będzie realizowane, jest tylko odroczone w czasie – informuje Irena Szumlak, skarbnik miasta. Na wczorajszym posiedzeniu radni usłyszeli jasną deklarację, że miasto nie rezygnuje z tej inwestycji. – Będziemy ogłaszać ponowny przetarg – zapowiada Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina. – Myślę, że w listopadzie byłoby to realne.
Do listopada prezydent chce uzyskać pewność, że miejski budżet udźwignie jednocześnie przebudowę Al. Racławickich i budowę nowego dworca autobusowego między Gazową a Młyńską. Według Ratusza ważniejszy jest dworzec, będący najdroższą pozycją w programie miejskich inwestycji Lublina dotowanych przez Unii Europejską. – Od tej inwestycji zależy powodzenie programu – mówi Szymczyk.
Koszty budowy dworca są jeszcze zagadką. – Do końca czerwca powinniśmy mieć kosztorysy – mówi zastępca prezydenta, ale spodziewa się, że będzie to bardzo droga inwestycja. – Potrzeby finansowe mogą być znaczące – stwierdza Szymczyk. Sam prezydent mówi nawet o 300 mln zł i ma nadzieję na 100 mln unijnej dotacji. To, jak duże w porównaniu z kosztami może być unijne wsparcie, ma być wiadomo dopiero jesienią.
Do jesieni władze miasta obiecują też zweryfikować projekt przebudowy pod kątem wycinki drzew. – Rozmawiamy o możliwości przesadzenia pewnych drzew – stwierdza zastępca prezydenta.
To właśnie przewidziana w projekcie wycinka budzi najwięcej kontrowersji. Projekt zakłada, że wzdłuż Al. Racławickich, ul. Lipowej i Poniatowskiego usuniętych ma być ponad 200 drzew, z czego około 130, według prezydenta, można będzie przesadzić.
– Do usunięcia fizycznego byłoby około 90 – stwierdza Krzysztof Żuk. Przeciwnicy wycinek, którzy w środę demonstrowali na jednym z drzew przekonują, że także 90 drzew do usunięcia to zbyt wiele i deklarują, że w razie wycinki gotowi są bronić zieleni własnym ciałem.