Tuż po złożeniu ślubowania posłowie zobowiązani są do przedstawienia oświadczeń majątkowych. Może zapoznać się z nimi każdy wyborca (choćby na internetowej stronie Sejmu: www.sejm.gov.pl). Okazuje się, że deklaracje składane przez kandydatów Dziennikowi przed wyborami w niektórych przypadkach różnią się od tych ujawnionych w Sejmie.
Weźmy chociażby posła Bratkowskiego. W przedwyborczej ankiecie majątkowej opublikowanej w naszej gazecie podał jedynie gospodarstwo rolne o powierzchni 3,6 ha w Miączynie. Natomiast do sejmowego oświadczenia wpisał także dwa mieszkania: jedno za 90 tys. zł i drugie w budowie za 130 tys. zł, których jest współwłaścicielem. W parlamentarnym dokumencie znajduje się także kupiony po wyborach volkswagen passat 1,9 TDI (o wartości co najmniej 75 tys. zł), a także oszczędności w bankach (108 tys. zł i 1500 dolarów). Od wyborów zmalała jednak powierzchnia gospodarstwa posła PSL – teraz liczy ono 1,99 ha.
Bratkowski jest nieuchwytny dla nas od dwóch dni. Pod numerem domowym usłyszeliśmy, że „nie mieszka tu żaden poseł”.
Jeden z najbogatszych lubelskich posłów Robert Luśnia (LPR) nie ukrywał przed Dziennikiem, że posiada dwa mieszkania, akcje kilku przedsiębiorstw, cztery samochody ciężarowe i oszczędności w kwocie 1 mln zł. W najnowszej ankiecie ujawnił dodatkowo 25 tys. dolarów i dwie działki o łącznej wartości 800 tys. zł.
Poseł Tadeusz Badach (SLD) nie wpisał natomiast do ankiety Dziennika gospodarstwa rolnego o wartości 10 tys. zł. – Mieliśmy na ten temat spór w Sejmie – tłumaczy. – Sejmowa deklaracja wymusza na mnie taki zapis. To nie jest gospodarstwo, tylko ponad 2 ha ziemi, której nie uprawiam i z której nie mam żadnych dochodów.
Z kolei poseł Marian Kwiatkowski (Samoobrona) nie dodał w naszej ankiecie, że oprócz 5-hektarowego gospodarstwa w Czerniczynie jest także współwłaścicielem domu wartego 150 tys. zł i domu z siedliskiem na działki budowlane oszacowanego na 50 tys. zł. – Może się pomyliłem. Nie przypominam sobie, abym wypełniał jakąś ankietę dla Dziennika – twierdzi.