Zakaz lekiem na sąsiedzki spór – cd.
ul. Lipińskiego 9 w Lublinie ma rozwiązać problem dzikiego parkowania, a nie uniemożliwić wszelki dojazd pod sąsiedni wieżowiec – informuje nasza Czytelniczka.
O znaku, który pojawił się na Czechowie między blokami nr 9 i 7 przy ul. Lipińskiego, pisaliśmy tydzień temu.
Zakaz ruchu nie dotyczy mieszkańców ul. Lipińskiego 9, za to sąsiadów spod "siódemki” jak najbardziej. Tymczasem bezpośrednio pod wejścia do bloku
nr 7 prowadzi tylko ta droga. W momencie, kiedy nie można z niej korzystać, mieszkańcy "siódemki” mogą zostawiać samochody tylko na parkingu z drugiej strony bloku. Żeby do niego dojść, trzeba zejść ze skarpy po schodkach.
– W zimie urodzi się nam dziecko i nie wyobrażamy sobie z mężem, że kilkudniowe niemowlę, po odbiorze ze szpitala, będziemy nieść z oddalonego parkingu. Być może przy 20-stopniowym mrozie – zaalarmowała nasza Czytelniczka, mieszkanka wieżowca nr 7.
Po naszym artykule skontaktowała się z nami przedstawicielka wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Lipińskiego 9.
– Zakaz ruchu pojawił się po tym, jak przy sąsiednim bloku nr 7 zaczął funkcjonować nielegalny parking – wyjaśnia prosząc o niepodawanie jej imienia, ani nazwiska. – Dojeżdżające tam samochody pędziły przez osiedlową alejkę, która zresztą jest jedyną drogą do przedostania się do sklepu, na ulicę czy na parking. Niejednokrotnie widzieliśmy jak nasi mieszkańcy, również ci starsi, ze strachem uciekają przed pędzącym samochodem. Parking przed Lipińskiego 7 nie ma legalizacji, nie mogą sobie z nim poradzić sami mieszkańcy tego bloku i pewnie ze strachu nie reagują.
Zapewnia, że prezesi wspólnot z sąsiadujących ze sobą bloków chcą dojść do porozumienia. – Nie jest prawdą, że nie możemy się porozumieć, bo rozmowy między prezesami wspólnot były i są prowadzone. Mówimy po prostu "nie” dla dzikiego parkingu! – podkreśla.
Zapewnia, że w zakazie nie chodzi o to, aby utrudnić życie takim osobom, jak młoda matka z dzieckiem. (izi)