– Nie pozwolę, żeby posłowie odbierali mi wybór, żeby za mnie decydowali – mówi Marzena, jedna z uczestniczek protestu, która partia Razem zorganizowała w środę pod lubelskim Ratuszem.
Na pl. Łokietka przyszło kilkaset ubranych na czarno Lublinian, którzy sprzeciwiają się zaostrzeniu prawa aborcyjnego.
– Im więcej ludzi wyjdzie na ulice, tym większy będziemy mieć wpływ na to co się dzieje – uważa Aleksandra Drob.
– Nie chcę, żeby Polska stała się krajem wyznaniowym, gdzie rządzący prawa kobiet mają za nic. Całkowity zakaz aborcji skaże nas na cierpienie – dodaje Olga Maj.
Uczestniczki manifestacji przyniosły ze sobą transparenty: „Nie będę waszą męczennicą”, „Kobieta nie zwierzę, ma prawo wyboru”, „Prawa reprodukcyjne to prawa człowieka”. Niektóre z kobiet miały ze sobą druciane wieszaki. Mają one symbolizować narzędzia i środki chemiczne używane w aborcyjnym podziemiu.
– Całkowity zakaz aborcji cofnie nas do średniowiecza. Kobiety, które poroniły nie dość, że będą miały traumę, to jeszcze będą musiały bać się policji albo prokuratora. To skandal! – oburza się Agata, uczestniczka pikiety.
– Oprócz merytorycznych ważne są także kwestie formalne. Projekt komitetu „Ratujmy Kobiety”, który został odrzucony był znacznie lepiej przygotowany, był konkretny i kompleksowy. Projekt inicjatywy „Stop aborcji” to jakiś zlepek paragrafów – zaznacza Justyna Syroka z Kongresu Kobiet, która także przyszła na środową pikietę.
Na dzisiejszym proteście pojawili się także zwolennicy zaostrzenia prawa aborcyjnego. Przynieśli transparenty z hasłem „Aborcja zabija dzieci” ze zdjęciem zakrwawionego płodu. Organizatorzy pikiety starali się je zasłonić flagami partii Razem i czarnymi parasolkami. Okrzyki „Stop aborcji” były natychmiast zagłuszane przez ubranych na czarno uczestników pikiety.