Czy kierowcy lubelskich taksówek będą mogli odmówić wjazdu na niektóre ulice? To jedna ze zmian w przepisach szykowanych przez Urząd Miasta. Nowe zasady, które najpierw musi zatwierdzić Rada Miasta, mogą wejść w życie pod koniec marca lub w kwietniu.
Projekt nowych przepisów powstał w miejskim Wydziale Komunikacji. Jego dyrekcja tłumaczy, że trzeba dostosować prawo lokalne do krajowego, które dopuściło naliczanie opłaty za kursy za pomocą aplikacji, a nie tylko tradycyjnego taksometru.
Stare, martwe prawo
Urzędnicy poszli jednak o krok dalej i „przy okazji” napisali na nowo lokalne przepisy porządkowe, bo dotychczasowe mają już 19 lat i w pewnych sprawach są już fikcyjne. Bo czy widział ktoś ostatnio w Lublinie taksówkę, która ma za szybą informację o tym, że jest wolna lub zajęta? Pewnie nie, ale przepisy z 2001 r. wciąż tego wymagają. Wkrótce ten przepis przestanie obowiązywać.
Jakie jeszcze zmiany proponują miejscy urzędnicy?
Są wyboje, nie wjadę
Jeden z nowych paragrafów mówi o tym, że kierowca taksówki „może odmówić wykonania przewozu po drogach pozbawionych nawierzchni twardych lub utwardzonych”. Może to być problemem dla mieszkańców peryferyjnych ulic, które do dzisiaj nie doczekały się asfaltu. W całym mieście jest ich aż 100 km, a to całkiem spora część z 700 km dróg zarządzanych przez miasto. Do najdłuższych ulic „nieurządzonych”, czyli gruntowych, należy Węglinek, Skowronkowa oraz Stary Gaj.
Nie ma, że „za blisko”
Kierowca będzie zobowiązany wykonać każdy, nawet najkrótszy kurs, o ile mieści się w granicach administracyjnych Lublina. Jeśli pasażer sobie tego zażyczy, będzie mógł pojechać taksówką do sąsiedniego bloku, a kierowca nie będzie mógł odmówić wykonania takiego zlecenia. To jeden z nowych przepisów, które znalazły się w projekcie uchwały przygotowanym przez miejski Wydział Komunikacji.
Jak pijany, to pieszo
Ratusz pozostawia kierowcom możliwość niewykonania kursu z pasażerem, który jest nietrzeźwy „lub mógłby zanieczyścić pojazd” albo „zamierza przewieźć nadmierną ilość bagażu”. Taksówkarz będzie mógł również odmówić jazdy z pasażerem, który „jest chory na chorobę zakaźną”, czyli kaszlący i zasmarkany. Kierowcy wolno będzie też przerwać kurs, jeśli pasażer zacznie pić alkohol, będzie jadł lub pił bez zgody taksówkarza, albo zanieczyści pojazd. Co ciekawe, w projekcie nowej uchwały nie znalazł się zakaz przewożenia zwłok, który obowiązuje od 19 lat.
Każdy ma mieć cennik
Na szybie prawych tylnych drzwi taksówkarze będą musieli naklejać cennik (taki obowiązek istnieje już od dawna) lub informację o tym, że opłatę za przejazd można sprawdzić w aplikacji (w praktyce chodzi o Bolta i Ubera). Możliwe, że naklejki ze stawkami będą musiały być większe niż obecnie. Taką propozycję złożył na ostatnim posiedzeniu Rady Miasta radny Bartosz Margul (klub prezydenta Żuka), który zauważył, że w innych miastach takie naklejki są większe, przez co bardziej zauważalne.
Koniec „przebieranek”
Nowe przepisy mają (przynajmniej teoretycznie) ukrócić zabiegi niektórych taksówkarzy niezrzeszonych (zwanych potocznie, choć niezbyt ładnie, słupkowymi). Chodzi o sytuację, gdy kierowca umieszcza na dachu oznaczenia mogące wywoływać u pasażera przekonanie, że wsiada do pojazdu radio-taxi, czyli w domyśle tańszego. Uchwała ma zakazać umieszczania na taksówce „nazw organizacji i stowarzyszeń zrzeszających taksówkarzy, do których przedsiębiorca nie należy oraz nieaktywnych numerów telefonicznych, które mogą wprowadzać klientów w błąd”.
Decyzja już niebawem
Projekt uchwały w tej sprawie może zostać poddany pod głosowanie na najbliższym posiedzeniu Rady Miasta zaplanowanym na 25 lutego.