Idziesz do szpitala? Zapakuj pidżamę, kapcie, łyżkę i widelec, talerz, kubek, papier toaletowy. A nawet... termometr.
Maria Bzówka, pielęgniarka oddziałowa: Termometry są mile widziane, ale jak pacjentka nie ma swojego, pożyczamy. To nie z powodu oszczędności, ale ze względów higienicznych. Nasze termometry są dezynfekowane, ale lepiej mieć swój. Panie przynoszą więc termometry tak, jak koszulki do spania, ciapy, sztućce, szklankę do picia, ściereczkę do wycierania.
Wymóg posiadania termometru wprowadziły też inne szpitale. - Przychodziła pielęgniarka i mówiła "wyjąć termometry z szafek” - wspomina mieszkanka Lublina, która rodziła przy ul. Lubartowskiej. - Nie miałam swojego. Albo pożyczałam, albo wymyślałam temperaturę bez mierzenia. Nie rozdawali termometrów tym, którzy nie mają.
- Ej, tam. Są termometry w szpitalu. A jak ktoś nie ma, to dajemy. Bo temperatura musi być mierzona - protestuje
dr Maria Migielska-Wołyniec, ordynator oddziału noworodków
tego szpitala.
Termometr jest na liście rzeczy wymaganych przy przyjęciu dziecka do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Tomasz Zieliński, pełnomocnik ds. zarządzania informacją w DSK, wymienia jeszcze inne niezbędniki. - Mydło w mydelniczce, ręcznik, pasta i szczoteczka do zębów, kubek do płukania jamy ustnej, sztućce bez noża, plastikowy talerzyk i kubek, ciapy, pidżama, dres, grzebień, papier toaletowy.
Dodaje, że w przypadku niemowlaków i noworodków potrzebny jest ręcznik jednorazowego użytku, oliwka, puder, patyczki higieniczne, pampersy, nasączone chusteczki do pielęgnacji i butelka ze smoczkiem.
Medycznych przyborów nie wymagają w szpitalu im. Jana Bożego w Lublinie. - A po co termometr? - dziwi się dr Hanna Lewandowska-Stanek, ordynator oddziału wewnętrznego. - Szpital kupił ostatnio spore zapasy termometrów. Wystarczy, jak pacjent weźmie przybory do golenia i ręcznik. Ja osobiście zabieram wszędzie ulubioną filiżankę i łyżeczkę.
Ewa Stępień