Popękana podłoga i sypiące się ściany. Tak wygląda jeden z domów w pobliżu otwartego niedawno przedłużenia al. Solidarności w Lublinie. - Wszystko przez samochody. Jest coraz gorzej - skarży się mieszkająca w budynku pani Ewa
- Drogowcy wycięli w zboczu skarpę, ale chyba nikt nie pomyślał o zabezpieczeniach. Teraz dom zaczyna się osuwać, chociaż ma już 30 lat - dodaje nasza Czytelniczka. - Nic dziwnego. Tu jest przecież zwykła glina.
W domu popękała posadzka. Na zewnątrz widoczna jest zaś spora szczelina, przecinająca budynek na pół.
- Praktycznie codziennie pojawiają się nowe pęknięcia - mówi pani Ewa. - Zaczęliśmy remontować dom, ale odkąd mury zaczęły się sypać nie wiemy, co robić. Chcielibyśmy ocieplić budynek przed zimą. W tej sytuacji to jednak nie ma sensu.
Pani Ewa zwróciła się do pomoc do lokalnych samorządowców. - Oczywiście będziemy w tej sprawie interweniować - mówi Maria Dudziak, przewodnicząca Rady Dzielnicy Szerokie. - Rodzinie trzeba pomóc. Na miejscu niezbędna jest interwencja specjalistów.
- Nikt nie zgłaszał nam tej sprawy, ale jeśli tylko otrzymamy stosowne zawiadomienie, skontrolujemy stan budynku - przekonuje Joanna Jać, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Lublinie.
Nasza Czytelniczka nie kryje zdziwienia i przekonuje, że PINB powinien wiedzieć o jej problemach. - Przecież rozmawiałam z inspektoratem telefonicznie, wysyłałam też informację e-mailem - mówi pani Ewa. - Ale do tej pory nikt się ze mną nie skontaktował. Zgłosiłam sprawę jak najszybciej, by uniknąć sytuacji, w której trzeba będzie wyłączyć dom z użytkowania. Nie miałabym dokąd się przenieść.
Mieszkanka ul. Sławin napisała również do prezydenta Lublina. Domaga się, by specjaliści sprawdzili stan domu i wzmocnili osuwającą się skarpę.
- Zwrócimy się do firmy Budimex, która wykonała przedłużenie al. Solidarności - zapowiada Karol Kieliszek z biura prasowego Ratusza. - Trzeba będzie ustalić, czy realizacja inwestycji miała wpływ na stan nieruchomości. Dokładnie sprawdzimy sytuację.
Kontroli budynku można się spodziewać w ciągu dwóch tygodni.