Do tej pory na liście substancji niedozwolonych znalazło się dotąd 28 rodzajów dopalaczy. Politycy z Lubelszczyzny walczą, by dołączyły do nich kolejne. Tymczasem na lubelska toksykologię trafiają kolejni pacjenci. Tym razem po "Gringo".
Kilka dni temu na Izbę Przyjęć trafiło trzech młodych mężczyzn po zażyciu dopalacza Gringo. Dwóch z nich dodatkowo piło alkohol. Mieli drgawki kończyn i uczucie kołatania serca. Lekarze odesłali ich na obserwację do Szpitala Neuropsychiatrycznego.
- Każdego dnia do samej przychodni neuropsychiatrycznej trafia średnio 10 osób z powikłaniami po dopalaczach - tłumaczy dr Beata Władyczuk-Flis, psychiatra.
– Po zażyciu substancji odurzających może wystąpić szereg komplikacji. Pacjenci mają zwykle objawy psychotyczne, stany depresyjne i lękowe. Te substancje bardzo negatywnie wpływają również na psychikę pacjenta – zaznacza.
Politycy z Lubelszczyzny walczą, by dołączyły do nich kolejne substancje. Ułatwi to nowelizacja ustawy o dopalaczach, która ma wejść w życie na początku października.
- Do tej pory dwukrotnie nowelizowaliśmy ustawę. Ostatni raz w roku 2010 – mówi Włodzimierz Karpiński (Platforma Obywatelska).
Wtedy na listę trafiło kolejnych 10 środków odurzających. Od października br. zmienią się przepisy dotyczące umieszczania nielegalnych substancji na liście.
– Minister Zdrowia bez konieczności udziału komisji sejmowych zadecyduje, które z dopalaczy ma znaleźć się pod specjalnym nadzorem – wyjaśnia Karpiński. Na podjęcie decyzji resort będzie miał maksymalnie 18 miesięcy.
– To znacznie przyśpieszy umieszczanie na liście kolejnych suplementów – podkreśla.