W lokalu przy ul. Świętoduskiej pojawiły się pierwsze w Lublinie automaty z mieszankami ziołowymi niewiadomego pochodzenia. Inspektorzy sanepidu zabrali je w sobotę w asyście policji i zdeponowali w Komendzie Wojewódzkiej.
– Jeśli przedstawiciel firmy ich nam nie otworzy, to po prostu je rozbroimy – mówi Małgorzata Wojtanowicz z lubelskiego Sanepidu. – Musimy mieć dostęp do tzw. mieszanek ziołowych, aby laboratoryjnie sprawdzić, czy nie są one groźne dla zdrowia i życia.
Wojtanowicz z góry nie przesądza, że sprzedawane przez automaty produkty to dopalacze.
– Opieramy się na domniemaniach – mówi Janusz Słodziński, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.– Badania próbek mogą potrwać od dwóch tygodni do dwóch miesięcy. Jeśli okaże się, że preparaty nie zawierają dopalaczy, zwrócimy je właścicielowi.
Słodziński zapewnia, że sanepid problem dopalaczy monitoruje na bieżąco i reaguje na każdy sygnał. Liczy też na informacje od mieszkańców o wszelkich formach sprzedaży nielegalnych substancji.
Automaty, takie jak zatrzymane w sobotę w Lublinie, pojawiają się w całej Polsce. Urządzenia wyglądają, jak automat, w którym można kupić zabawkę w zamykanej kulce. Ich dystrybucją zajmuje się internetowa spółka Cyberfire Plus z siedzibą w Pradze. Za firmą stoi prawdopodobnie 29-letni Polak. Aby nabyć za pośrednictwem automatu produkt, należy złożyć zamówienie przez Internet lub SMS-em i z otrzymanym kodem potwierdzającym zgłosić się do lokalu, w którym znajduje się automat.
Serwis Czeski Kredens oferuje cztery produkty. Lubelskie automaty wydawały jeden z nich – "Żeton Casino i mieszanka ziołowa” za 10 zł. Na stronie internetowej dopalaczomatów można wyczytać, że całkowity dochód z wydanych wczoraj w Lublinie paczek z automatów zostanie przekazana na rzecz Fundacji im. Brata Alberta.