Po pomoc zgłosiła się kobieta podejrzewająca męża o molestowanie seksualne ich dziecka. Mężczyzna został natychmiast izolowany, osądzony i skazany.
Kolejny przypadek przemocy z udziałem dzieci: krewne dwóch sióstr zgłosiły do centrum, że ich ojciec może wykorzystywać seksualnie dziewczynki. Matka nie wierzyła w podejrzenia. Dzieci zostały jednak skierowane do psychologa dziecięcego i zdiagnozowane pod kątem przemocy seksualnej. W sytuację zaangażowano policję i prokuraturę.
- Centrum Interwencji Kryzysowej prowadzimy od ubiegłego roku przy ul. Szewskiej 1 - mówi Ewa Wawruch, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. - Opiekujemy się 83 rodzinami, w których występuje przemoc domowa. Mamy też pod opieką 135 dzieci będących ofiarami tej przemocy.
W rodzinach występuje przemoc psychiczna, fizyczna, zaniedbywanie dzieci oraz wykorzystywanie seksualne. Dyrektor Wawruch dodaje, że tłem jest nadużywanie alkoholu oraz zaburzenia emocjonalne dorosłych. W ramach przeciwdziałania przemocy MOPR współpracuje z policją, szkołami, sądami, lekarzami, poradniami psychologicznymi. Dyrektor zapewnia, że pracownicy socjalni na przemoc reagują od razu. - Sporządzają niebieską kartę co oznacza, że sprawą zajmie się także policja - mówi. - Mogą od razu umieścić dziecko w ośrodku opiekuńczym. W najbliższych dniach oddamy do użytku mieszkanie, do którego będą się mogły wprowadzić ofiary przemocy potrzebujące natychmiastowego schronienia.
Dokładna liczba dzieci maltretowanych jest trudna do określenia. Fragmentaryczne dane pochodzą od policji. - W ubiegłym roku liczba pokrzywdzonych dzieci w wyniku przemocy rodzinnej zarejestrowanych w ramach działań "niebieskiej karty” wyniosła 6235 - mówi nadkomisarz Edyta Naja-Pasek z Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - W wieku do 13 lat było to 1366 dzieci. Między 13 a 18 rokiem życia - 633.
Policja wszczęła 828 postępowań za znęcanie się nad dorosłymi lub dziećmi. 26 dzieci odwieziono do szpitala lub oddano pod opiekę innym osobom niż rodzice. - Jeszcze leży w u nas malutki chłopiec, który bardzo się poparzył, ponieważ babcia, która miał go pilnować, upiła się - mówi prof. Jerzy Osemlak, kierownik Kliniki Chirurgii i Traumatologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego.