Duża podwyżka cen energii elektrycznej uderzyła w samorządy, które płacą za prąd pieniędzmi podatników. W miejskiej kasie Lublina zabrakło 1,6 mln zł do oświetlenia ulic, coraz więcej kosztuje też prąd zużywany przez trolejbusy. Prędzej czy później dopadnie to także zwykłych mieszkańców.
Wczoraj lubelscy radni musieli dołożyć 1,6 mln zł na prąd potrzebny do oświetlania ulic. Gdyby nie to, pieniędzy zwyczajnie by zabrakło. W tym roku na energię elektryczną dla ulicznego oświetlenia Lublin wyda prawie 9,6 mln zł.
Miejskie rachunki wzrosły już w lipcu. – O prawie 30 proc. – przyznaje prezydent Krzysztof Żuk. Lublin i tak jest w dobrej sytuacji, bo umowę na prąd podpisał wiosną. Dziś stawka byłaby większa.
– Mamy podwyżkę jedną z najmniejszych. Ci, którzy teraz robią przetargi, notują wzrost cen energii nawet o 70 proc. – zauważa Żuk. Sygnały o drakońskich podwyżkach płyną m.in. z Krakowa, gdzie energia dla tramwajów zdrożeje o 60 proc., w Warszawie „tylko” o 53 proc.
Także lubelskie trolejbusy mają coraz droższą dietę. W ciągu roku energia potrzebna im na przejechanie kilometra zdrożała z 68 do 92 groszy. – W związku ze wzrostem kosztów energii nie przewiduje się wzrostu cen biletów – uspokaja Anna Zalewska z Zarządu Transportu Miejskiego. Przynajmniej na razie. Obecne stawki za prąd dla Lublina będą obowiązywać tylko do połowy przyszłego roku.
– Jak będzie w roku przyszłym? Wszyscy prognozują bardzo duże przyrosty cen energii – przyznaje prezydent, który nie jest pewien, czy wówczas uda się utrzymać obecne ceny biletów. – Jeżeli u nas ceny energii wzrosły o 30 proc., to jeszcze jesteśmy w stanie zrekompensować to dodatkowymi dotacjami z budżetu. Ale jeśli wzrosną bardziej, może być trudno.
Elektryczna drożyzna dopada nie tylko samorządy. Ostatnio zderzył się z nią Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, który spodziewał się, że jego przyszłoroczny rachunek za prąd nie przekroczy 4,1 mln zł, tymczasem najtańsza oferta opiewała na 5,2 mln zł. Uniwersytet, chcąc nie chcąc, musiał się na nią zdecydować.
Czy również gospodarstwa domowe więcej zapłacą za prąd? Ministerstwo Energii sugeruje, że nie. – Polskie rodziny, w których osoba będąca stroną umowy zakupu prądu i jej zarobek roczny mieści się w pierwszym progu podatkowym, nie poniesie w ramach całego rachunku za prąd dostarczony w 2019 r. kosztów większych niż w 2018 r. – oświadczył w przeddzień wyborów minister Krzysztof Tchórzewski.
Mimo tej deklaracji, skutki podwyżek możemy odczuć płacąc za to, do czego potrzebna jest elektryczność, np. za podróż pociągiem, bo z dużą podwyżką musi się zmierzyć także PKP Intercity.