Lublin jest jednym z ostatnich dużych miast w Polsce, w którym nie ma ekologicznej spalarni śmieci. Czy stać nas na marnowanie taniej energii drzemiącej w niesegregowanych odpadach, czy lublinianie muszą płacić wysokie rachunki za ogrzewanie i ciepłą wodę?
Wytwarzane przez mieszkańców odpady nienadające się do recyklingu nie muszą trafiać na składowiska, są doskonałym paliwem produkowanym lokalnie przez nas wszystkich. Mogą być źródłem ekologicznej i tańszej energii dla Lublina.
Odpowiedź na postawione we wstępie pytanie znajduje się, i już działa, w wielu polskich miastach. Elektrociepłownie zasilane odpadami wytwarzanymi przez mieszkańców funkcjonują w
• Bydgoszczy
• Białymstoku
• Koninie • Zabrzu
• Poznaniu
• Szczecinie
• Krakowie
• Rzeszowie
• Warszawie.
Te dwa ostatnie miasta w tej chwili rozbudowują swoje instalacje.
Także w nadmorskim Gdańsku postawili na tanie ciepło ze spalarni. W tym mieście ku końcowi zmierza budowa spalarni. Trafiać będą do niej odpady resztkowe, czyli te nienadające się do recyklingu, z terenu 35 pomorskich gmin, łącznie to 160 tys. ton rocznie.
Zimą spalarnia dostarczy ciepło do ok. 20 tys. gospodarstw domowych, a latem ciepłą wodę nawet do 70 tys. mieszkań.
Ku tej formie wytwarzania taniej energii skłaniają się także mniejsze ośrodki. Spalarnie mają powstać m.in. w Suwałkach, Zduńskiej Woli, Włocławku, Koszalinie, Gliwicach, Tarnowie czy Radomiu.
W Europie funkcjonuje ponad 520 instalacji odzyskujących energię z odpadów.
Część z nich zlokalizowana jest w centrach miast, w pobliżu osiedli mieszkaniowych, a nawet w otulinie parków narodowych.
Jak to się robi w Bydgoszczy
Spalarnie odpadów zawsze budzą emocje. Ludzie boją się tego typu inwestycji w obawie przed zapyleniem, odorem czy nadmiernym hałasem. Z podobnymi dylematami mieszkańców zmierzyli się inwestorzy w Bydgoszczy.
– Bydgoszcz jest polskim pionierem w kontekście budowy dużych spalarni odpadów komunalnych. Po ponad 7 latach od uruchomienia instalacji, blisko 400-tysięczne miasto może pochwalić się wzorcową gospodarką odpadami i jedną z najniższych w kraju stawką odbioru śmieci dla mieszkańców – mówi Piotr Kurek, rzecznik prasowy spółki ProNatura, zarządzającej Zakładem Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych w Bydgoszczy.
Spalarnia działa pełną mocą od końca 2015 roku. Jest zlokalizowana w obrębie granic Bydgoszczy, na terenie parku przemysłowego.
– Przed rozpoczęciem budowy spalarni najwięcej kontrowersji wzbudzała jej wielkość oraz sama idea spalania niesegregowanych odpadów. Projekt zakładał termiczne unieszkodliwienie 180 tysięcy ton odpadów w ciągu roku. Niemal od samego początku instalacja pracuje pełną mocą, z prawie 100-procentowym obłożeniem. Dziś po kilku latach funkcjonowania zakładu można stwierdzić, że budowa instalacji o jeszcze większej mocy przerobowej nie byłaby przeszacowana. Nie ma mowy o przekroczeniach dopuszczalnych emisji. Bydgoska instalacja, podobnie jak te działające w innych miastach, została zbudowana w oparciu o najlepsze dostępne technologie (BAT), co jest nie tylko wymogiem prawnym, ale i gwarancją dla otoczenia – dodaje rzecznik.
Spalarnia jest elementem domykającym metropolitalny system gospodarki odpadami w Bydgoszczy. Bez takiego zakładu nie ma mowy o ekologicznym i ekonomicznym zarządzaniu odpadami.
Ważną rolę pełni edukacja dotycząca gospodarki odpadami. Spółka ProNatura ma wypracowany system współpracy ze szkołami, prowadzi kampanie edukacyjne i uzupełnia w tym zakresie zadania własne gminy. W zakładzie działa m.in. ścieżka edukacyjna oraz sala multimedialna dla młodzieży. – mówi Piotr Kurek
– Bydgoszcz jest doskonałym przykładem racjonalnej gospodarki odpadami. W przypadku dużych miast jest to ostatni dzwonek na podjęcie decyzji o takiej inwestycji. Przeciwnicy często podkreślają, że teraz czas na segregację „zero waste” i ekonomię recyrkularną. Tymczasem to się wcale nie wyklucza! Mamy, jako Polska, ogromne zaległości w dziedzinie gospodarki odpadowej, „paliwa” czyli odpadów nienadających się do recyklingu, nie zabraknie. Najważniejsze jednak, że w dobie dekarbonizacji i niepewnych cen paliw kopalnych, kogeneracyjna spalarnia odpadów komunalnych jest najtańszą i najczystszą formą zarówno utylizacji śmieci, jak i produkcji taniego ciepła i taniej energii.
Czas nagli
Od kilku miesięcy o planach budowy spalarni w Lublinie mówi trzech inwestorów:
- Centrum Nowoczesnych Technologii S.A.
- Megatem EC-Lublin
- KomEko S.A.
Czy w blisko 350-tysięcznym mieście potrzebny jest taki zakład?
Wątpliwości rozjaśnia prof. Grzegorz Wielgosiński z Wydziału Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej.
– Z niezależnych analiz wynika, że w Lublinie musi powstać taka instalacja, a maksymalna przepustowość planowanej inwestycji może wynieść do 150 tys. ton odpadów w skali roku, co przekłada się na około 43 MW ciepła i 15 MW energii elektrycznej – tłumaczył prof. Wielgosiński.
– W mieście tej wielkość co Lublin wraz z okolicznymi gminami, spalarnia jest konieczna do „domknięcia” gospodarki odpadami komunalnymi. Poza tym uruchomienie spalarni być może obniży, ale na pewno zapewni utrzymanie cen centralnego ogrzewania i ciepłej wody na obecnym poziomie. Przy stale rosnącej presji na dekarbonizację oraz nieprzewidywalnych notowaniach paliw kopalnych, zagwarantowanie tej ceny jest już dużą wartością dodaną tej inwestycji. – dodaje profesor Wielgosiński. – Wbrew obawom spalarnia w Lublinie nie będzie musiała importować śmieci z Warszawy czy z Polski. Lublin i okoliczne gminy zaspokoją niezbędne dostawy paliwa.
Elektrociepłownia musi mieć zapewniony stały dopływ paliwa.
Dlatego będzie zmuszona zaproponować dostawcom śmieci, samorządom, niższe, konkurencyjne opłaty za odbiór wysegregowanych odpadów.
W efekcie może to obniżyć comiesięczne rachunki za odbiór śmieci. Szacuje się, że funkcjonowanie elektrociepłowni ograniczy koszt zagospodarowania odpadów nienadających się do recyklingu w perspektywie nawet 15 lat.
Obawy
Ludzie, a szczególnie mieszkańcy domów czy bloków położnych w pobliżu planowanej ekoelektrociepłowni, obawiają się zanieczyszczenia powietrza, odoru oraz podwyższonego poziomu hałasu. Wiele się o tym mówi. Wiele jest też mitów wokół takich inwestycji.
Normy emisji spalin czy poziomu hałasu dla takich inwestycji są niewspółmiernie ostrzejsze, niż dla konwencjonalnej energetyki. Na przykład dopuszczalna emisja tlenków siarki jest 8-krotnie niższa, niż dla elektrociepłowni węglowej czy gazowej.
Poziom hałasu przy ekologicznej elektrociepłowni nie przekroczy 45 decybeli, czyli nie przekroczy odgłosów pracującej zmywarki czy pralki. Natomiast żużel, który powstanie w procesie spalania śmieci będzie zagospodarowany i przetworzony przez wyspecjalizowane firmy dysponujące odpowiednią technologią.
Zaawansowane rozwiązania technologiczne sprawiają, że do atmosfery trafiają oczyszczone spaliny, dla których wymagania są dużo bardziej restrykcyjne niż w przypadku elektrociepłowni węglowych. Cały proces jest na bieżąco monitorowany on-line przez służby ochrony środowiska. Parametry emisji udostępniane są również mieszkańcom za pomocą strony internetowej.
Boom na spalarnie
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej podsumował nabory wniosków o dofinansowanie w ramach programu priorytetowego „Racjonalna gospodarka odpadami. Wykorzystanie paliw alternatywnych na cele energetyczne”.
W ramach naboru złożono wnioski o dofinansowanie realizacji 39 inwestycji termicznego przekształcania odpadów lub paliw alternatywnych wytworzonych z odpadów komunalnych.
W roku 2022 zawartych zostało 8 umów o dofinansowanie na łączną kwotę 546 mln zł, dla 4 instalacji termicznego przekształcania paliw alternatywnych wytworzonych z odpadów komunalnych. Spółka CNT SA, która planuje swoją inwestycje zrealizować w Lublinie, szacuje wysokość inwestycji na kwotę 800-950 mln zł.
W Polsce pracuje dziewięć zakładów o potencjale przetworzenia ok. 1,3 mln ton odpadów rocznie, co jest całkowicie nieporównywalne z możliwością 96 zakładów niemieckich dysponujących mocą przerobową ok. 26,3 mln ton. Wydajność instalacji odniesiona do jednego mieszkańca jest w Niemczech ponad 11-krotnie większa niż w Polsce.
– Podobne dysproporcje występują wobec innych krajów UE stawianych jako wzorce systemowych rozwiązań w zakresie gospodarowania odpadami komunalnymi – zaznacza Dominik Bąk, zastępca prezesa zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
– Rozwój instalacji termicznego przekształcania odpadów stanowi istotny komponent transformacji ciepłownictwa i prowadzi do zmniejszenia zależności od importu nośników energii, wykorzystując potencjał energetyczny odpadów. Przyczyni się też do zahamowania wzrostu ponoszonych przez mieszkańców kosztów ogrzewania i zagospodarowania odpadów – zaznacza wiceprezes Dominik Bąk.
Instalacje „waste-to-energy” mają szansę zaspokoić fundamentalne potrzeby polskiej gospodarki odpadami. W obliczu obecnego kryzysu, traktowanie odpadów nienadających się do recyklingu jako paliwa znakomicie przyczynia się do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju, przy wykorzystaniu potencjału istniejącej infrastruktury ciepłowniczej.
Ponadto termiczne przekształcanie odpadów nienadających się do recyklingu to doskonały przykład zastosowania filozofii gospodarki o obiegu zamkniętym poprzez dostrzeżenie odpadów komunalnych jako cennego surowca do produkcji „zielonej energii”, która za pośrednictwem nowoczesnych elektrociepłowni wraca do mieszkańców.
Marek Goluch prezes Zarządu LPEC S.A.
Lubelskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej S.A. w swojej strategii rozwoju przewiduje możliwość pojawienia się nowych źródeł ciepła zlokalizowanych w zasięgu sieci ciepłowniczej. Z punku widzenia parametrów efektywności, jakie będą musiały spełniać systemy ciepłownicze już po 2026 roku, najbardziej pożądane są źródła OZE. Jest to obecnie jedyna droga do sukcesywnego odchodzenia od paliw kopalnych w energetyce.
Decyzja o przyłączeniu nowego źródła do sieci musi również uwzględniać efekt ekonomiczny dla odbiorców. Ceny energii z takich jednostek powinny być konkurencyjne w stosunku do elektrociepłowni oferujących energię pochodzącą z węgla lub gazu.