73 pielęgniarki ze szpitala przy al. Kraśnickiej dostarczyły zwolnienia lekarskie. Dyrektor zapewnia, że placówka działa normalnie i chce kontroli zwolnień przez ZUS.
Większość z 73 pielęgniarek będzie na L4 do końca tego tygodnia. Czy kolejne, z 660-osobowej obsady pielęgniarskiej tego szpitala, pójdą w przyszłym tygodniu na L4? – Tego dziś nie wiemy, bo sytuacja jest dynamiczna – przyznaje Gabriel Maj, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie. – Poprosiłem ZUS o sprawdzenie tych zwolnień, bo w szpitalu nie ma żadnej epidemii – dodaje dyrektor.
Rozmawialiśmy z jedną z kobiet będących na zwolnieniu. – Po prostu jesteśmy przemęczone. Pracujemy na minimalnych obsadach w oddziałach, przy znacznie większej liczbie chorych, często kładzionych na korytarzach. Do tej pory nie korzystałyśmy z L4, bo koleżanki musiały za nas pracować. Mamy już dość. Po prostu żądamy szacunku i dostrzeżenia warunków, w jakich pracujemy – mówi pielęgniarka.
W poniedziałek z 19 oddziałów tego szpitala 6 pracowało na pół gwizdka ze względu na absencję chorobową. Najgorzej było na trakcie operacyjnym, gdzie nieobecność instrumentariuszek była szczególnie dotkliwa.
Dyrektor Maj zapewnia, że szpital pracuje normalnie, poza odwołaniem zabiegów planowych. – W poniedziałek nie było paraliżu. Operacje ratujące życie były przeprowadzane, SOR przyjął 100 pacjentów, odwołaliśmy 8 operacji planowych. Były przypadki, że panie pielęgniarki musiały zostać na dodatkowy dyżur. Nie wiążę masowej absencji chorobowej z prowadzonymi negocjacjami płacowymi. Jesteśmy w sporze zbiorowym z trzema związkami zawodowymi – dodaje dyrektor Maj, ucinając sugestie o szantażu ze strony pielęgniarek walczących o podwyżkę płac.
Przypomnijmy, że pielęgniarki i położne chcą 1000 zł netto podwyżki. Dyrekcja oferuje 129,5 zł brutto dla zwykłych pielęgniarek i 179,5 złotych brutto z traktu operacyjnego i anestezjologicznych. Maj dodał, że 1 lipca i 1 września pielęgniarki otrzymają podwyżki z mocy prawa, w sumie 1600 zł brutto.
– Po 25 latach pracy, ze specjalizacją, licencjatem, dyżurami zarabiam 2700 złotych netto – mówi nam pielęgniarka.
– Zapewniam, że bezpieczeństwo pacjentów nie jest zagrożone. Jeśli taka sytuacja się przedłuży, wówczas zabiegi planowe przejmą inne lubelskie placówki. Jeżeli sytuacja się uspokoi, to od przyszłego tygodnia wznowimy przyjmowanie pacjentów na zabiegi planowe – dodaje dyrektor.
O sytuacji w szpitalu pisaliśmy w poniedziałek: Paraliż szpitala przy al. Kraśnickiej. Pielęgniarki nie przyszły do pracy, do pomocy ściągano studentki