Na cmentarzach pojawią się patrole policji, Straży Miejskiej i pracowników kontroli skarbowej. To efekty naszego artykułu o grasujących złodziejach, którzy kradną z grobów znicze, kwiaty i wieńce.
Anna Madej z Lublina kupiła w ubiegłym tygodniu wiązankę kwiatów za 45 zł w sklepie przed cmentarzem na Majdanku. - Położyłam ją na grobie męża. Poprosiłam sprzedawcę, żeby pomalował ją dyskretnie sprayem - mówi. - Wieczorem znów przyszłam na cmentarz. Na jednym ze stoisk ze zdumieniem zobaczyłam, że sprzedawca ma na swoim stoliku... moją wiązankę. W tej samej cenie.
Jak nas zapewnił Ireneusz Hajczuk, komendant Straży Miejskiej w Lublinie, jego pracownicy są w każdej chwili gotowi do współpracy z innymi organami w celi ograniczenia kradzieży na cmentarzach. - Zapewniam, że będziemy reagować na każdy sygnał od mieszkańców - powiedział komendant. - Jedynie wspólnymi siłami możemy położyć kres lub w znacznym stopniu ograniczyć działalność cmentarnych złodziei.
Podinsp. Adam Mularz, zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie twierdzi, że pod lupę należy wziąć przede wszystkim handlujących przed cmentarzami i na targowiskach. - Skoro dochodzi do kradzieży, to złodzieje muszą mieć odbiorców - mówi A. Mularz. - Każdy handlujący musi posiadać odpowiednie zezwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej. Nie może to się odbywać "na dziko”. Jeszcze dzisiaj przeprowadzę rozmowy ze Strażą Miejską i odpowiednimi urzędami skarbowymi w całym regionie. Zapewniam, że wspólnie postaramy się ograniczyć ten proceder.
Wojciech Majczyna, naczelnik I Urzędu Skarbowego w Lublinie, który swoim terenem działania obejmuje cmentarz przy ul. Lipowej twierdzi, że systematycznie kontrolują sprzedających przed cmentarzem. - Z całą surowością ścigać będziemy nieuczciwych sprzedawców - zapewnia naczelnik. - Każdy musi udokumentować źródło pochodzenia towaru. Do tematu wrócimy.
Prosimy o opinie na temat walki ze złodziejami na cmentarzach pod nr tel. 534-06-73, 534-06-06.