Była niedziela 15 marca. Około godz. 13 Michał Święcki wyszedł z mieszkania przy ul. Kleeberga w Lublinie. Powiedział, że idzie posprzątać samochód na parkingu i niedługo wróci. Nie wrócił.
Michał Święcki ma 34 lata, z zawodu jest technikiem-informatykiem, pracuje jako przedstawiciel handlowy. Mieszka z rodzicami, ma dziewczynę, interesuje się komputerami i fotografią. W miejskim albumie Lublina są nawet dwa jego zdjęcia.
- To było z piętnaście lat temu, miał wtedy zorkę i smienę. Zrobił zdjęcie deptaka zaraz po jego wybudowaniu i wygrał konkurs - wspomina ojciec.
Michał chorował na zapalenie oskrzeli, brał antybiotyki. W środę zawiózł do pracy zwolnienie. Czwartek, piątek i sobotę spędził w domu. W niedzielę nie brał już leków, wziął prysznic, zjadł z rodzicami obiad. Ubrał się, zszedł na parking, żeby posprzątać samochód.
Zgodnie z relacją strażnika parkingu, przy samochodzie spędził pół godziny i odjechał. Wrócił po około 30 minutach.
- Pojechał zatankować. Zawsze tankuje na tej samej stacji na Mełgiewskiej i zwykle po tankowaniu zeruje licznik - mówi ojciec.
Po sprawdzeniu licznika okazało się, że Michał przejechał 16,2 km, prawdopodobnie więc po wyjechaniu ze stacji nie wrócił bezpośrednio na parking. Po powrocie wysiadł ze swojego renault i poszedł w stronę skrzyżowania z ulicą Lwowską.
- O godz. 16 wyszedłem z psem na spacer. Zobaczyłem, że samochód stoi, ale Michała nie ma w pobliżu. Zadzwoniłem do niego, włączyła się poczta głosowa. Żona bardzo się denerwowała, więc dzwoniliśmy mniej więcej co godzinę. Bez skutku. Następnego dnia miał już zapchaną skrzynkę pocztową.
- Choć trochę był odludkiem, zawsze zagadywał, jak widział kogoś znajomego - mówi Monika, koleżanka Michała, która pomaga rodzicom w rozwieszaniu plakatów. - Znamy się bardzo długo, nie miał wrogów - zapewnia.
W poniedziałek ojciec Michała poszedł z zapasowymi kluczykami obejrzeć samochód. Nie był posprzątany. Miał nadzieję, że w środku znajdzie telefon, ale nie znalazł. W samochodzie leżały tylko szmatki do sprzątania i czapka.
Poszukiwania Michała trwają, policja przeczesuje pobliskie tereny z pomocą psa tropiącego, zabezpiecza nagrania z monitoringu i szuka potencjalnych świadków. Choć oficjalnie ostatnią osobą, która widziała Michała, jest strażnik parkingu, znajomi zaginionego twierdzą, że widzieli go około godziny 18 w towarzystwie innej osoby przed osiedlowym pawilonem handlowym.