Sylwester z Lublina właśnie poznał swojego brata. Łukasz z Koszalina jest jego genetycznym bliźniakiem. – Mam teraz grupę krwi jak Łukasz i zmienił mi się kolor oczu. Są bardziej niebieskie. Jak Łukasza
Zgodnie z prawem przez dwa lata biorca i dawca nawet nie mogą znać swoich imion. Łukasz tylko wiedział, że jego komórki macierzyste ratują życie Polakowi, że to mężczyzna i ile ma lat. Ale już wtedy obaj wiedzieli, że po upływie przepisowych dwóch lat się spotkają.
– Tydzień po oddaniu szpiku napisałem list do Sylwka. Teraz mówię po imieniu, wtedy jeszcze nie mogłem – tłumaczy pan Łukasz. – Informowałem, że chciałbym go poznać. Dopiero po jakimś czasie dostałem odpowiedź.
– Odpisałem po pół roku, kiedy wiedziałem, że wychodzę ze szpitala i już tam nie wrócę – mówi Sylwester.
Listy między genetycznymi bliźniakami przekazywała Fundacja DKMS Polska. To ona prowadzi rejestr potencjalnych dawców, w którym znajdował się pan Łukasz. I to fundacja organizuje spotkania genetycznych bliźniąt.
Co czują genetyczni bliźniacy, którzy się pierwszy raz spotykają? – Niesamowitą dumę, szczęście, ekscytację. Wszystkie emocje z ostatnich dwóch lat – mówi pan Łukasz.
–Tego nie można opisać słowami. To wielkie emocje, radość, że mogłem uścisnąć mu dłoń – mówi pan Sylwester. – Dla mnie Łukasz jest jak rodzina.
Ale obu łączą nie tylko emocje. – Po przeszczepie grupa krwi zmienia się na grupę biorcy. Zmienił mi się też kolor oczu, miałem zielone, teraz mam bardziej zielono-niebieskie. Biorca po przeszczepie jest taką hybrydą – mówi pan Sylwester.
A dawca podkreśla, że gdyby mógł, zrobiłby to jeszcze raz. – To nic nie boli. To tylko kilka ukłuć, a samo pobieranie szpiku odbywa się pod narkozą – mówi pan Łukasz. – Zachęcam innych, ale to musi być przemyślana decyzja. Żeby dawca nie zrezygnował, kiedy zadzwoni do niego telefon z informacją, że pojawił się biorca.
Bo biorca już wie, że ma szansę na przeżycie.
Dawcy są potrzebni!
Wśród osób, które czekają na taką szansę jest Karol Wlazły.