- Już jak byłam mała to śmieliśmy się, że mam dziurawe serce - powiedziała dziś Zyta Gilowska. Przyznała, że z polityki rezygnuje przez kłopoty ze zdrowiem.
- Decyzja o złożeniu mandatu posła była bardzo trudna. 11 listopada dowiedziałam się o komplikacjach jakie mam po operacji serca. Zastanawiałam się co zrobić. Niestety poseł nie może wziąć urlopu dla poratowania zdrowia. Kiedy mama upadła i złamała nogę powiedziałam sobie dosyć - mówiła Gilowska. I zapewniła: - Nie mogę oszukiwać ludzi. Idąc do wyborów myślałam, że dam radę.
Gilowska stwierdziła, że nadal z chęcią służy radą politycznym kolegom, ma zaufanie do przewodniczącego PiS Jarosława Kaczyńskiego. Ale teraz zajmie rehabilitacją mamy i pracą na KUL. Czeka ją też kolejna operacja serca.
Czy wróci do polityki?
- Teraz to ja patrzę na piękną pogodę, w powietrzu czuć wiosnę - odpowiedziała z uśmiechem była wicepremier.
Gilowska działała w Unii Wolności, w 2001 roku weszła do Platformy Obywatelskiej. Przez lata kierowała lubelskimi strukturami, była też wiceprzewodniczącą PO. Jednak po tym, jak kierownictwo partii oskarżyło ją o nepotyzm (zatrudniła w biurze poselskim bratową i syna, forowała go też na pierwsze miejsce listy wyborczej) odeszła z tej partii. Szybko związała się z PiS.
Była wicepremierem i ministrem finansów w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. W tej kadencji weszła do Sejmu z poparciem 50 tys. wyborców. Startowała z Wielkopolski.