Jesteśmy oburzeni. Ta reklama jest po prostu niesmaczna – tak UMCS komentuje lawetę z banerem reklamowym, która stanęła na parkingu przed Chatką Żaka.
– Jesteśmy oburzeni – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik UMCS. – Ta reklama jest po prostu niesmaczna.
Podobnie uważają studenci. – Są chyba jakieś granice reklamy. Tu te granice zostały przesadzone – podkreśla Maja Adamczyk z ekonomii. – Skoro właściciel klubu jest taki cwany, to niech powiesi sobie taki baner w swoim lokalu. A nie na środku uczelni – dodaje Michał Siczek z chemii.
– Kłopot w tym, że nic nie możemy zrobić – wyjaśnia Mieczkowska-Czerniak. – Nie ma formalno-prawnych przepisów, które pozwalałyby zapobiec tego typu reklamom na lawetach. To problem, z którym mamy do czynienia na terenie całego miasteczka akademickiego i nie tylko.
Pisaliśmy o tym wiele razy. – Nie dość, że te reklamy psują wizerunek uczelni, to jeszcze blokują miejsca parkingowe, których i tak jest mało – mówi dr Marcin Lipowski, kierownik zespołu ds. informacji i promocji UMCS. – Cały czas dzwonimy do Straży Miejskiej. Część tych przyczep jest usuwana. Ale nie wszystkie.
Reklamowe lawety można spotkać we wszystkich częściach miasta. Co najmniej jedną i to codziennie np. na rogu Al. Racławickich i ul. Sowińskiego, tuż przed oknami Karczmy Słupskiej. – Nie przeszkadza mi to – mówi Ryszard Sierpiński, właściciel Karczmy. – Choć powiem szczerze: nie przekonuje mnie taki sposób na reklamę.
Przeszkadza za to mieszkańcom bloku, obok którego stoi reklamowa przyczepa. – Czasem są nawet dwie albo trzy – żali się jedna z mieszkanek. – Z normalnego parkingu dla ludzi robią nam centrum handlowe. A gdzie my mamy zostawiać samochody?
Strażnicy miejscy przyznają, że w większości przypadków mają... związane ręce. – Jeżeli pojazd jest zaparkowany na ogólnodostępnym parkingu, nie jest wrakiem i nie łamie przepisów ruchu drogowego, np. nie utrudnia przejazdu innym pojazdom lub ich nie zastawia, wówczas nie ma podstaw do interwencji – wyjaśnia Robert Gogola z lubelskiej Straży Miejskiej. – Prawo zezwala na parkowanie przyczep samochodowych tak samo, jak samochodów.
Wyjątek jest wtedy, jeśli taka reklama łamie przepisy ruchu drogowego. Wtedy właściciel lawety może dostać mandat.
– Jeśli prawo o ruchu drogowym nie zakazuje parkowania lawet na ogólnodostępnych miejscach, to dlaczego ja mam tam nie parkować. Nie widzę nic przeciwko – mówi właściciel lubelskiej korporacji taksówkarskiej, która promuje się właśnie na przyczepach. – Rynek jest, jaki jest. Zwłaszcza w Lublinie jest bardzo ciężki. Każdy szuka różnych możliwości, żeby się zareklamować.
– To sposób na taniość. Bo nie płaci się za jakość, za odpowiednią ekspozycję – podkreśla dr Lipowski. – Największe firmy, które dbają o swój wizerunek, nigdy nie zdecydują się na taką reklamę.