Budynek przy ul. Glinianej od ponad roku straszy mieszkańców. I zagraża dzieciom, które bawią się na pobliskim placu zabaw. Po naszej interwencji sprawą ma się zająć Straż Miejska. Jeśli znajdzie właściciela nieruchomości.
Tyle że od ponad roku do nieruchomości nie przyznaje się ani wcześniejszy właściciel, ani bank. Tymczasem budynek popadł w ruinę. - Ciągle demolują go miejscowi chuligani - mówią lokatorzy z okolicznych domów. - Powybijali szyby, zniszczyli wnętrza. A dwa razy nawet go podpalili.
Mieszkańcy ul. Glinianej są oburzeni. - To skandal, żeby taka rudera stała w środku miasta - bulwersuje się Adam Maliszewski. - W budynku zbierają się szumowiny z całego osiedla. Piją i rozrabiają do późnych godzin nocnych. A my musimy cierpieć.
- Najbardziej boimy się o dzieci, które bawią się na sąsiadującym z ruiną placu zabaw - dodaje Kazimierz Krupiński, inny z sąsiadów. - W każdej chwili może im się coś stać. Bo budynek nie jest zabezpieczony i każdy może do niego wejść.
Mieszkańcy twierdzą, że już wiele razy dzwonili na policję i Straż Miejską. - Ale nikt się tym nawet nie zainteresował - dodają rozżaleni.
- Sprawdziliśmy. Nie było ani jednego zgłoszenia - odpowiada Robert Gogola, rzecznik lubelskiej straży. - Ale zajmiemy się sprawą natychmiast. W najbliższych dniach nasi funkcjonariusze ustalą, kto zarządza tym obiektem. Spróbujemy dotrzeć do poprzedniego właściciela i do banku, w którym wziął kredyt.
Gogola zapewnia, że rudera przestanie stwarzać zagrożenie dla mieszkańców. - Zobowiążemy właściciela do odpowiedniego zabezpieczenia budynku - tłumaczy. - Chodzi przede wszystkim o to, żeby nikt postronny nie mógł do niego wejść. Szczególnie mamy na względzie dzieci, które przebywają na sąsiednim placu. •