Czwartkowe popołudnie może być wyjątkowo trudne dla kierowców. Zwolennicy budowy toru kartingowego znów chcą bardzo wolno krążyć autami po centrum. Tym razem tłumaczą, że "jadą po faworki"
- Policjanci wypisali wtedy sześć mandatów za tamowanie ruchu, a w trzech przypadkach skierowali do sądu wnioski o ukaranie - podsumowuje mł. asp. Anna Kamola z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Jutro zapowiada się kolejny przejazd. Tym razem akcja nie była formalnie zgłaszana. - Nie mamy żadnego nowego zawiadomienia o zgromadzeniu publicznym - informuje Jerzy Ostrowski, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miasta.
Nieoficjalnie wiadomo jednak, że nawet gdyby takie zgłoszenie wpłynęło, miasto i tak zakazałoby przejazdu tłumacząc to obawą o bezpieczeństwo mieszkańców.
O planowanej na jutro akcji można przeczytać na portalu społecznościowym Facebook. "O godzinie 15.30 atrakcje zaczną się na Unii Lubelskiej, czyli tak jak ostatnio i powędrują do centrum krążąc po nim do godziny 18. Pamiętajcie o sprawnych autach, obowiązkowym wyposażeniu auta i komplecie dokumentów. Jeździmy zgodnie z przepisami, przede wszystkim z prędkością 25-30 km/h, ponieważ jest to centrum, piesi mogą wyjść w najmniej oczekiwanym miejscu, a chcemy aby każdy czuł się bezpiecznie”.
Policja zapowiada, że znów pojawi się na miejscu. - Funkcjonariusze będą do tego przygotowani - zapewnia mł. asp. Kamola.
Podczas pierwszej akcji drogówka próbowała podzielić kolumnę aut wypuszczając po pięć samochodów z miejsca zbiórki, którym był parking przy al. Unii Lubelskiej. Radiowozy obstawiały też najważniejsze skrzyżowania w centrum.
Władze miasta, które stały się adresatem żądań protestujących zapewniają, że szukają miejsca na nowy tor kartingowy.
- Ale na pewno nie uda się takiego terenu wskazać w graniach Lublina ze względu na ograniczenia planistyczne i kwestie ochrony środowiska - mówi Joanna Bobowska z Biura Prasowego w Ratuszu. Jeszcze niedawno pod uwagę brana była lokalizacja pod Lubartowem. - Ale okazała się nieodpowiednia ze względu na zbyt małą powierzchnię działek - tłumaczy rzeczniczka.