Paraliżu miasta nie było, choć czwartkowa akcja zwolenników budowy toru kartingowego w Lublinie dała się we znaki kierowcom jadącym al. Unii Lubelskiej.
Pierwotnie planowane było legalne zgromadzenie publiczne z udziałem 1500 osób, które miało polegać m.in. na jeździe w kółko przez centrum miasta ul. Bernardyńską, Narutowicza, Lipową, Poniatowskiego, al. Solidarności i Świętoduską. Prezydent miasta zakazał takiego zgromadzenia, a wojewoda zakaz ten podtrzymał dlatego protestujący postanowili mimo wszystko wyruszyć - jak to określili - "po bułki”, skrzykując się na takie spotkanie przez internet.
Przejazd przez miasto miał się rozpocząć o godz. 15.30 w rejonie Targu pod Zamkiem. Niedługo przed rozpoczęciem akcji na parkingu obok targowiska było ok. 50 samochodów. Później przybywali tu kolejni uczestnicy.
Liczbę aut opuszczających parking można szacować na grubo ponad 100, ale ciężko jest stwierdzić, ile tych pojazdów stanowiły samochody ludzi, którzy po prostu wyjeżdżali z okolic targowiska. Początkowo policja próbowała (tak przynajmniej to wyglądało) nie dopuścić do sformowania zwartej kolumny pojazdów i wypuszczała je na al. Unii Lubelskiej po pięć.
Wcześniej, około godz. 9, grupa zwolenników budowy toru przyszła z transparentami na sesję Rady Miasta, a później przez kilka minut postali na schodach Ratusza. Właśnie tu - według oficjalnego zgłoszenia - zaczynać miało się ich zgromadzenie zakazane przez prezydenta miasta.