Policja nadal szuka Cezarego Gajdy, który wczoraj uciekł przez dach z policyjnej więźniarki. Mieszkaniec gminy Stężyca przepadł jak kamień w wodę.
Po południu został zabrany przez policyjną więźniarkę do aresztu śledczego w Lublinie. Odsiaduje tam wyrok za liczne kradzieże. Odsiadka kończy mu się dopiero w 2016 roku.
Około godziny 16 więźniarka, w której jechało siedmiu więźniów, utknęła w korku w okolicy wiaduktu na ul. Kunickiego w Lublinie. Gajda wypchnął właz bezpieczeństwa.
To wyjście w dachu samochodu, otwierane np. gdy doszłoby do wypadku. Zabezpieczone jest włazem, który może odblokować ze swej kabiny policjant.
- Policjanci, którzy byli w pojeździe widzieli ucieczkę, ale nie mogli ruszyć w pościg - mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik KWP w Lublinie. - Musieli pilnować pozostałych więźniów.
Zanim na miejsce dotarli inni policjanci, po uciekinierze nie było ani śladu.
er