Najpierw Żydzi dostali odszkodowanie za gmach lubelskiej jesziwy, a potem Polska zwróciła im ten budynek.
O sprawie jesziwy przy ul. Lubartowskiej w Lublinie Dziennik Wschodni napisał w styczniu. Zwróciliśmy uwagę na to, że w latach 60. ubiegłego wieku strona żydowska, reprezentowana przez Yeshivath Chachmey Lublin w Michigan, dostała za budynek szkoły rabinackiej odszkodowanie w wys. 177 tys. dolarów od rządu polskiego. Pieniądze wypłacił rząd amerykański pośredniczący w transakcji. Mimo to rząd Polski w 2001 roku zwrócił gminie żydowskiej tę nieruchomość.
Stąd pomysł wojewody lubelskiego, aby Komisja Regulacyjna, która w imieniu polskiego rządu ma ostateczny głos w sprawach dotyczących mienia żydowskiego, zaliczyła wypłacone pieniądze na poczet innych roszczeń.
- Do dla mnie nowość, trudno mi to skomentować - mówi Piotr Kadlčik, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie. - Dla nas sprawa jesziwy jest zakończona. Nie sądzę też, aby pomysł wojewody znalazł uznanie Komisji Regulacyjnej.
Gmina żydowska żąda tylko nieruchomości, które były własnością gmin przed wojną. Chodzi o miejsca kultu - synagogi, cmentarze - a nie o mienie prywatne.